środa, 16 grudnia 2015

Poza ciszą - Jonathan Carroll - Ile waży życie? Czy jest ilorazem naszych dobrych lub wartościowych uczynków podzielonych przez ilość złych?

Ile waży życie? Czy jest ilorazem naszych dobrych lub wartościowych uczynków podzielonych przez ilość złych?

Gdy wszystkie te drobne rzeczy złożysz do kupy, mają swoją wagę.

Było to jak tumor mózgu, albo śmiertelna choroba, która po latach uśpienia budzi się i zaczyna pożerać człowieka od wewnątrz.

Jak mogłem  zrobić sobie coś takiego?

Po prostu kochała mężczyznę, który nadmuchał ją jak balon, a potem nie udzielając instrukcji, przeciął liny i wysłał ją by dryfowała poprzez przestrzeń.

Żadna wielka miłość nie umiera do końca. Możemy strzelać do niej z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza, wie jak przeżyć. Potrafi znaleźć sobie drogę do wolności i zaskoczyć nas, pojawiając się, kiedy już jesteśmy cholernie pewni, że umarła, albo że przynajmniej leży bezpiecznie schowana pod stertą innych spraw.

Nie była przygotowana na cios, jeżeli ktoś w ogóle bywa na to przygotowany

Widziałam ludzi wyssanych z życia z błahszych powodów.

Jest takie przysłowie, które mówi, że człowiek ma dwa razy w życiu ujrzeć chwałę Boga - we wczesnym okresie dojrzewania i kiedy ma czterdzieści pięć lub pięćdziesiąt lat.

Któż wie ile w nas cech wrodzonych, a ile nabytych poprzez wychowanie i edukację.

Oto potworności, do jakich jesteśmy zdolni, żeby ratować siebie.

Większość ludzi jest ogłuszona przez łoskot nieodpartych potrzeb swoich ego. Dlatego tak wiele jest między ludźmi zła, tak wiele śmiertelnych pomyłek.

Czy były to setki tysięcy rzeczy, które zrobiliśmy z czystej miłości, a które mimo to były tak złe, że nawet wróg nie wymyśliłby lepszego sposobu, by zniszczyć naszego chłopca?

Lepiej się przyznać do własnej głupoty niż starać się ją ukryć.

Jeśli czarno się czujesz to czarno widzisz.




Zmartwychwstanie - Lew Tołstoj - Gdyby tylko w porę dostrzec belkę we własnym oku, o ile bylibyśmy lepsi?

Gdyby tylko zawsze w porę dostrzec belkę we własnym oku, o ile bylibyśmy lepsi?

A jednak w głębi duszy czuł już całe okrucieństwo, podłość, nikczemność nie tylko tego postępku, lecz całego próżniaczego, rozpustnego, bezwzględnego i samolubnego życia.

Książe Dymitr Niechludow: Rozerwę kłamstwo, które mnie oplątało, choćby mnie to miało, nie wiem ile kosztować, do wszystkiego się przyznam, wszystkim powiem prawdę i uczynię to, co nakazuje prawda. (..) Boże dopomóż mi , naucz mnie , przyjdź i zamieszkaj we mnie , i oczyść mnie od wszelkiego brudu.

To obrzydzenie, które ostatnio, a zwłaszcza dzisiaj czuł do ludzi, było obrzydzeniem do samego siebie. (..) Dziwna rzecz: odkąd Niechludow pojął, że jest zły i sam sobie stał się wstrętny, przestał odczuwać wstręt do innych.

I w jego wyobraźni nastąpiło to, co zdarza się tak często, a mianowicie, że dawno nie widziana twarz ukochanego człowieka, która z początku zdumiewała zewnętrznymi zmianami, jakimi ją naznaczyły lata rozłąki, stopniowo staje się zupełnie taka sama jak była przed wielu laty; znikają wszystkie zmiany i przed oczyma duszy zostaje tylko charakterystyczny wyraz jedynej, niepowtarzalnej, duchowej osobowości.

o matce: Wmawiał w siebie , że pragnie by wyzwoliła się od cierpień, w rzeczywistości zaś chciał sam uwolnić się od widoku jej cierpienia.

Przecie ten chłopak nie jest jakimś wyjątkowym złoczyńcą, ale najzwyklejszym człowiekiem, tym zaś czym jest stał się tylko dlatego, że znajdował się w warunkach, które tworzą takich ludzi. I chyba jest zupełnie jasne, że po to by nie było takich chłopców, trzeba się postarać o usunięcie warunków, w których kształtują się te nieszczęsne istoty.

Okropność! Człowiek nie wie czego tu więcej - okrucieństwa czy nonsensu. Ale zdaje się, że zarówno jedno jak i drugie doprowadzono do ostatecznych granic.

Nie dostrzegamy, że ci ludzie stworzyli sobie wypaczone pojęcia o życiu, o tym co dobre, a co złe, po to by usprawiedliwić swoje poglądy, a nie dostrzegamy tylko dlatego, że ludzie o tak wypaczonych pojęciach stanowią większość i że my sami do nich należymy.

Co było wcześniej: czy najpierw ulitował się nad nią, czy też najpierw przypomniał sobie własne grzechy, swoją ohydę właśnie w tym, co jej teraz zarzucał - tego nie pamiętał. Ale nagle poczuł się winny i zrobiło mu się jej żal.

Dla Niechludowa było jasne, że obaj ci ludzie mieli natury bogate, a byli tylko zaniedbani i zdeformowani psychicznie, jak bywa z roślinami, o które nikt nie dba.

Wiedział, że w sytuacji, w której ich postawiono musieli być tacy, jacy byli, a jednak nie mógł opanować odrazy.

Ale z ludźmi nie można obchodzić się bez miłości, tak samo jak nie można obchodzić się nieostrożnie z pszczołami. Jeżeli zacząć się obchodzić z nimi nieostrożnie, można zaszkodzić i im i sobie.

Chłopi stopniowo doszli do takiego stanu, że sami nie widzą całej okropności swej doli i nie skarżą się na swój los. Dlatego my również uważamy, że to jest rzecz naturalna i że tak być powinno. (...) Trzeba znaleźć środki żeby tak nie było, albo przynajmniej samemu nie brać w tym udziału.

Co zrobić żeby ludzie żyjący w naszej epoce, chrześcijanie, humanitarni, po prostu dobrzy ludzie, zaczęli popełniać najokropniejsze łajdactwa, nie czując, że są winni, to możliwe jest tylko jedno rozwiązanie: trzeba, żeby było tak właśnie jak jest, trzeba, żeby ci ludzie zostali gubernatorami, naczelnikami więzień, oficerami stójkowymi, to jest żeby po pierwsze byli przekonani, że istnieje tak instytucja, zwana służbą państwową, która pozwala obchodzić się z człowiekiem jak z rzeczą, bez ludzkiego , braterskiego stosunku do niego, a po drugie, żeby organizacja tej służby państwowej była tak pomyślana, żeby odpowiedzialność za skutki ich postępowania z ludźmi nie spadała osobiście na nikogo.

Jedyny  i niewątpliwy sposób ocalenia przed okrutnym złem, które ludzie cierpią, polega tylko na tym, żeby ludzie uznawali się zawsze za winnych wobec Boga i dlatego za niezdolnych ani do tego, by karać ani do tego, by innych zmuszać do poprawy. (..) Ludzie chcieli dokonać rzeczy niemożliwej: sami będąc źli, chcieli naprawiać zło (..) należało przebaczać, zawsze wszystkim przebaczać, nieskończoną ilość razy, ponieważ nie ma takich ludzi, którzy sami nie byliby winni.



"Zmartwychwstanie" - Lew Tołstoj

środa, 9 grudnia 2015

Haruki Murakami - Kronika ptaka nakręcacza- Czy w ogóle jest możliwe by jeden człowiek całkowicie zrozumiał drugiego?

Czy w ogóle jest możliwe, by jeden człowiek całkowicie zrozumiał drugiego?

Gdy trzeba iść w górę należy znaleźć najwyższą wieżę i wspiąć się na sam szczyt. A gdy ktoś ma iść w dół, powinien znaleźć najgłębszą studnię i zejść na samo dno. Kiedy nie ma nurtu, należy spokojnie czekać. Jeżeli przeciwstawisz się nurtowi, wszystko wyschnie. A jeżeli wszystko wyschnie, świat wypełni ciemność... Gdy odrzuci się siebie ma się siebie.... Ciężko jest czekać aż pojawi się nurt, ale kiedy trzeba czekać, to trzeba. W tym czasie należy się zachowywać jakby człowiek nie żył. - To znaczy, że przez pewien czas powinienem być jak umarły? - Właśnie tak, gdy umrzesz pojawi się wir. (..) niech pan zapomni o wszystkim, jakby pan spał.

Jak się człowiek przyzwyczai, że nie dostaje tego, czego pragnie, to stopniowo już sam nie wie czego naprawdę chce.

Argumenty nie musiały być ściśle logiczne, musiały tylko wyglądać na logiczne. Liczyło się jedynie, czy wpływały na uczucia mas.

Po upływie odpowiednio długiego czasu emocje tracą ostrość i stają się nieszkodliwe. I prędzej czy później o nich zapominam.

Niech pan przestanie myśleć o rzeczach skomplikowanych i oczyści swój umysł.

Porucznik Mamiya: moje życie minęło jak sen.
(..) nie boję się smierci. Jej nadejście byłoby dla mnie raczej wybawieniem. Wyzwoliłoby mnie na zawsze od cierpienia bycia sobą, od tego wiezienia, z którego nie ma ucieczki.

(..) Są na świecie rzeczy, których lepiej nie wiedzieć.

May Kasahara:  takie drobne rzeczy są stosunkowo ważne
(..) z panem jest zasadniczo coś nie tak i to jak magnes przyciąga różne kłopoty.
(..) Panie ptaku nakręcaczu przecież nikt nie mógłby dokonać tego o czym pan mówił "no to teraz zbuduję nowy świat" albo "no to teraz zbuduję nowego siebie" . Gdyby nawet myślał pan, że się udało, że stworzył pan innego siebie, pod spodem ciągle byłoby to samo stare ja, które w pewnej chwili wystawiłoby łeb i powiedziało: "A kuku". Pan tego nie rozumie, pan jest z innej planety. I pana zamiar stworzenia siebie na nowo też jest z innej planety. Teraz na pewno padł pan ofiarą zemsty. Mści się na panu ten świat, który chciał pan odrzucić i własne ja, które chciał pan odrzucić.

Malta Kano: Jest to coś co musi pan zdobyć o własnych siłach, własnymi rękami.

Kreta Kano: Lecz choć byłam samotna nie czułam się nieszczęśliwa. Mogłam się mocno oprzeć na samej sobie. Przynajmniej teraz miałam siebie, miałam się na kimś oprzeć. Ta nowa ja czuła ból, ale nie był on tak gwałtowny jak przedtem. Jednocześnie nie wiadomo kiedy nauczyłam się jak się od niego odseparować. To znaczy, że potrafią się odseparować od siebie czującej ból. Potrafię się rozdzielić na cielesną i niecielesną siebie. Ból był kluczem do rozdwojenia świadomości. Potem nauczyłam się do pewnego stopnia oddzielać się od siebie kiedy chciałam.(..) nauczyłam się panować nad nową sobą  i zapamiętałam sposób oddzielania ducha od ciała. W końcu po raz pierwszy w życiu mogłam żyć w spokoju. Oczywiście ciągle jeszcze nie osiągnęłam prawdziwej siebie . Jeszcze wiele mi do tego brakuje (..) ale przeszłam transformację. (..) teraz staram się osiągnąć nową siebie. Staram się stanąć mocno na ziemi jako ja sama.

Malta Kano do Krety Kano: Różne doświadczenia, które cię spotkały musiały być bolesne i gorzkie, lecz jak sama powiedziałaś zbliżasz się stopniowo i po trochu do prawidłowego stanu. Najtrudniejszy okres minął i nie wróci. Nic podobnego już ci się więcej nie zdarzy. Gdy minie odpowiedni czas zapomnisz o różnych rzeczach, choć nie będzie to proste. Człowiek nie może zyć nie będąc prawdziwym sobą. Tak samo jak z ziemią pod stopami. Gdy nie ma ziemi nie można nic na niej zbudować. (..) twoje ciało zostało zbrukane przez  tego mężczyznę. To nie powinno się zdarzyć. Lecz miałaś szczęście. Mogłaś zostać na zawsze zgubiona, być może musiałabyś błądzić w zupełnej nicości. Na szczęście akurat wtedy przypadkiem nie byłaś prawdziwą sobą i efekt był wręcz przeciwny. Udało ci się wyzwolić z tego prowizorycznego ja. (..)

Wydawało mi się że aby zastanowić się nad rzeczywistością, trzeba się od niej jak najbardziej oddalić, na przykład na dno studni.

-Nie mam przyjaciół. Nie mam pracy, nie mam dochodów. Nie mam perspektyw na przyszłość i nie mam celu w życiu. Czy to jest dla mojego dobra? Co zrobiłyście mnie i Kumiko.
-sądzę, że te rzeczy musiały się kiedyś zdarzyć prędzej czy później. A skoro i tak miały się zdarzyć to czy nie lepiej że zdarzyły się wcześniej? Bo mogło się zdarzyć coś o wiele gorszego.

Nikt nie wie co się jutro może zdarzyć , a jeszcze mniej wiadomo, co będzie pojutrze.

Rzeczywistość składa się z kilku warstw.

Wciąż byłem zagubiony w labiryncie. Nie mogłem rozwiązać nawet  najmniejszego supełka.

Doszedłem do pewnego wniosku:  nie mogę uciec i nie powinienem uciekać. Nie uda mi się uciec, to coś i tak mnie znajdzie. Wszędzie. (..) Są rzeczy, od których nie można uciec, jeśli nawet odejdzie się od nich bardzo daleko.

Kreta Kano: jak pan wie świat jest pełen krwawej przemocy, żeby przetrwać trzeba być silnym.

Możliwe że przegram. Może przepadnę. Może donikąd nie dotrę. Może poruszę niebo i ziemię, a i tak wszystko zostanie stracone i niczego nie da się odwrócić. Być może na próżno przesypuję tylko popiół na pogorzelisku.


Nieźle będzie zastanowić się nad różnymi rzeczami w innym otoczeniu niż zwykle.

Zagadki nadal były zagadkami, a wątpliwości wątpliwościami. Jednak miałem niejasne uczucie, że po trochu się do czegoś zbliżam.

Moja jedyna siła tkwi w tym, że nie mam nic do stracenia.

Właśnie od odejścia z firmy nie uświadomiłem sobie, w jakich butach chodzę, ale gdy teraz tak na nie patrzyłem , dotkliwie poczułem, jak bardzo jestem samotny i jak oddalam się od świata. Pomyślałem, że czas kupić nowe buty. Te są naprawdę okropne.

Odseparowanie się od własnego ciała nie wymaga wiele trudu. Dzięki temu udaje mi się poczuć ulgę, pozbyć się nieprzyjemnego wrażenia.

Po powrocie do domu jak zwykle usiadłem przy stole  i pijąc piwo słuchałem muzyki przez radio. Potem pomyślałem że chciałbym z kimś porozmawiać. Może to być rozmowa o pogodzie albo narzekanie na rząd, wszystko jedno o czym. W każdym razie chciałem z kimś porozmawiać. Lecz niestety nie przychodził mi do głowy nikt , z kim mógłbym porozmawiać. Nie było nawet kota.

May Kasahra:  Rozmawiam, uśmiecham się, lecz moje myśli błądzą gdzieś indziej jak balon z urwaną nitką.

Wspaniale jest kiedy można wyciągnąć rękę i dotknąć rękę, poczuć czegoś żywego. Nie uświadamiałem sobie, że  od dawna nie doznawałem tego uczucia.

Wszystko ma swoje granice. 

Nic z dnia na dzień nie ulega zmianie.

W zakłopotanie wprawiał go ten stan kompletnego znieczulenia. (..)Gdyby mógł o niczym nie myśleć i zatonąć na pewien czas w cichym mroku nieświadomości.

May Kasahara: Dlatego nagle pomyślałam, że dobrze byłoby pożyć trochę , nie myśląc o niczym skomplikowanym, skupiając się na precyzyjnej pracy od rana do wieczora w jakiejś fabryce w górach.

Jeżeli nie zna się przyczyny niemożliwe jest leczenie.

May Kasahara:  Wydaje mi się nawet że dzięki tej mrówczej pracy w pełnym skupieniu, powoli zbliżam się do "prawdziwej siebie". Nie wiem jak to wytłumaczyć ale chodzi o to, że nie myśląc o sobie zbliżam się do sedna swojej istoty.

Męczy się człowiek kiedy musi myśleć a brak mu szarych komórek.

Gałka: Gdy coś sobie dobrze i wyraźnie wyobraziłem, mogłam uciec od rzeczywistości. A najbardziej cieszyło mnie, że to nic nie kosztuje. Wyobraźnia nie kosztowała ani grosza.

Jesteśmy połączeni więzami ciężkiego milczenia, które przeniknęły mur dzielący dwa światy.

CHOĆBY CZŁOWIEK UNIKAŁ RZECZYWISTOŚCI SAMA KIEDYŚ DO NIEGO PRZYJDZIE.

W piekle jest wiele poziomów.

Ludzie nie zawsze spotykają się z innymi po to, żeby im pokazać swą prawdziwą twarz.

do Kumiko: Żyłaś w dziwnym uśpionym niepokoju. Zupełnie jak te meduzy w akwarium.
(..) Pewnego dnia poczułaś że ta siła ciemności, którą zostawiłaś za sobą , ciągnie cię gdzieś bez twojej wiedzy (..) Zabiorę cię stąd, zabiorę cię z powrotem do normalnego świata. Do świata, w którym jest kot z zagiętym ogonem, mały ogródek i dzwoniący rano budzik. - W jaki sposób? - Tak jak w bajkach, wystarczy zdjąć zaklęcie.

Kumiko: Sama byłam kajdanami, które skuły mi nogi, i srogim, niestrudzonym strażnikiem.

"Kronika ptaka nakręcacza"

Haruki Murakami - ur 1949, współczesny japoński pisarz, eseista, tłumacz









piątek, 9 października 2015

Jaszczur - Honore de Balzac- Miłość jest jak wiatr nie wiemy skąd przychodzi.

Miłość jest jak wiatr nie wiemy skąd przychodzi.

Myśl jest kluczem do wszystkiego (wszystkich skarbów).

Aby sądzić człowieka trzeba być wtajemniczonym w jego myśli.

Nasze myśli są to istoty uorganizowane, zupełne, które żyją w niewidzialnym świecie i wpływają na nasze losy.

Fedora-  demona bez serca, który karze kochające dusze za to, że odczuwają jemu odjęte wzruszenia,

Czyż dusza  nie tworzy straszliwych trucizn przez nagłe zagęszczenie swoich wzruszeń, sił, lub myśli?

Wystarczy młodemu człowiekowi spotkać kobietę, która go nie kocha, lub kobietę, która go nadto kocha, aby jego życie spaczyło się.


"Jaszczur" Honore de Balzac



czwartek, 8 października 2015

Światłość w sierpniu- William Faulkner - Zdaje się, że człowiek może znieść wszystko

Zdaje się, że człowiek może znieść wszystko.

Jest  cena, którą trzeba zapłacić za to, że się jest dobrym, jest taka sama, jak cena, którą się płaci za to, że się jest złym.



"Światłość w sierpniu" William Faulkner

środa, 7 października 2015

Środek świata - Andreas Steinhöfel - Dzieci są otwartymi księgami o białych stronach , które są zapisywane przez dorosłych.

Dzieci są otwartymi księgami o białych stronach, które są zapisywane przez dorosłych. Tego, co zapisano w pierwszych rozdziałach nigdy się już nie pozbędziesz.


Kto nie odnajdzie w życiu sensu, zawsze może próbować nadać mu przynajmniej jakiś cel. Przy odrobinie szczęścia kiedyś w końcu wyjdzie na jedno.




"Środek świata" - Andreas Steinhöfel - ur 1962 niemiecki pisarz i tłumacz, autor książek dla dzieci i młodzieży

Kocia kołyska- Kurt Vonnegut - Ludzie nie mogli mu sprawić przykrości, ponieważ zupełnie go nie obchodzili.

Angela wielokrotnie mówiła mi, że bardzo uraziłem ojca nie chcąc podziwiać kociej kołyski, nie chcąc bawić się z nim na dywanie i słuchać, jak śpiewa. Możliwe, że go uraziłem, ale nie sądzę, żeby odczuł to zbyt boleśnie. Jego w ogóle bardzo trudno było dotknąć.  Ludzie nie mogli mu sprawić przykrości, ponieważ zupełnie go nie obchodzili. 


"Kocia kołyska" Kurt Vonnegut

Cząstki Elementarne - Michel Houellebecq - Nasza egzystencja zaczyna się od spojrzenia drugiego człowieka.

Nasza egzystencja zaczyna się od spojrzenia drugiego człowieka.

Podobnie jak niegdyś jego rodzice, on też nie był zdolny do miłości. (.. ) po raz drugi uświadomił sobie jaką potęgą jest pustka.

Dzieci znoszą świat, który dorośli im zbudowali, usiłują przystosować się do niego najlepiej jak potrafią, a później w większości wypadków powielają ten sam wzorzec.

Na tym prawdopodobnie polega starość; reakcje uczuciowe tracą na intensywności; rzadko się zachowuje urazy, rzadko się odczuwa radości, człowiek interesuje się przede wszystkim funkcjonowaniem swoich organów, ich niepewną równowagą.

Jak tylko kod genetyczny zostanie dogłębnie zbadany (a to już tylko kwestia miesięcy), ludzkość będzie zdolna kontrolować swoją własną ewolucję biologiczną; płciowość okaże się wówczas po prostu tym, czym jest; niepotrzebna, niebezpieczną i wsteczną funkcją organizmu.

A w końcu zacząłem myśleć, że religia to przede wszystkim usiłowanie wytłumaczenia świata; a żadne usiłowanie wytłumaczenia świata nie wytrzymuje próby w zderzeniu z naszą potrzebą racjonalnej pewności.

(..) Gdyż nie przypominamy już tamtych ludzi, zrodzeni z ich ciała i z ich pragnień odrzuciliśmy ich kategorie myślenia i ich przynależności, nie znamy ich radości, nie znamy także ich cierpień, obojętnie i bez wysiłku odstawiliśmy na bok ich świat przepełniony śmiercią.

(..) ludzkość ma zniknąć; ludzkość ma dać początek nowemu gatunkowi, pozbawionemu płci i nieśmiertelnemu, który przezwycięży problem indywidualizmu, rozłąki i troski o przyszłość.

( o nowej rasie)  ... ambicją tej książki jest oddać cześć nieszczęsnemu i odważnemu gatunkowi, który nas stworzył. Ów gatunek cierpiący i nikczemny, niewiele różniący się od małpy, nosił w sobie przecież tyle szlachetnych aspiracji. Ten gatunek umęczony, pełen sprzeczności, indywidualistyczny i kłótliwy o nieograniczonym egoizmie, zdolny czasem do wybuchów niesłychanej przemocy i agresji, przecież nigdy nie przestał wierzyć w dobro i miłość.

Cząstki elementarne - Michel Houellebecq

czwartek, 1 października 2015

Ferdydurke - Witold Gombrowicz- Był to lęk nieistnienia , strach niebytu

Leżałem w mętnym świetle, a ciało moje bało się nieznośnie, uciskając strachem mego ducha, duch uciskał ciało i każda najdrobniejsza fibra kurczyła się w oczekiwaniu, że nic się nie stanie, nic się nie odmieni, nic nigdy nie nastąpi i cokolwiek by się przedsięwzięło, nie pocznie się nic i nic.

 Był to lęk nieistnienia, strach niebytu, niepokój nieżycia, obawa nie-rzeczywistości, krzyk biologiczny wszystkich komórek moich wobec wewnętrznego rozdarcia, rozproszenia i rozproszkowania.

 Lęk nieprzyzwoitej drobnostkowości i małostkowości, popłoch dekoncentracji, panika na tle ułamka, strach przed gwałtem, który miałem w sobie, i przed tym, który zagrażał od zewnątrz – a co najważniejsza, ciągle mi towarzyszyło, ani na krok nie odstępując, coś, co bym mógł nazwać samopoczuciem wewnętrznego, między cząsteczkowego przedrzeźniania i szyderstwa, wsobnego prześmiechu rozwydrzonych części mego ciała i analogicznych części mego ducha.

Witold Gombrowicz - Ferdydurke

wtorek, 29 września 2015

Dziennik- Witold Gombrowicz - Ja bardzo boję się diabła. Dziwne wyznanie na ustach niedowiarka.



Ja bardzo boję się diabła. Dziwne wyznanie na ustach niedowiarka. Od idei diabła nie jestem w stanie się uwolnić... To błąkanie się straszności w najbardziej bezpośrednim moim pobliżu... Cóż z policji, z praw, ze wszystkich zabezpieczeń i środków ostrożności, jeśli Potwór przechadza się wśród nas swobodnie i nic nas przed nim nie chroni, nic, nic, żadnej zapory między nim a nami.
 Ręka jego wśród nas swobodna, jak najswobodniejsza! Cóż oddziela błogostan spacerowicza od podziemia rozwrzeszczanego głosem udręczonych - co? Nic zupełnie, przestrzeń tylko, pusta... 
Ta ziemia, po której stąpamy, tak pokryta jest bólem, brodzimy w nim po kolana - i jest to ból dzisiejszy, wczorajszy, przedwczorajszy, oraz sprzed tysiącleci - albowiem nie trzeba się łudzić, ból nie rozpływa się w czasie i krzyk dziecka sprzed trzydziestu wieków nie jest ani trochę mniej krzykiem od tego, który trzy dni temu się rozlegał. 
Jest to ból wszystkich pokoleń i wszystkich istnień - nie tylko człowieka. I wreszcie... ależ kto wam powiedział, że śmierć może wam przynieść, wyzwalając z tego świata, jakieś ukojenie? "A jeśli 'tam' są tylko pająki?" A jeśli tam jest ból, przekraczający nieskończenie wszystko, co możemy sobie wyobrazić? 
Nie drżysz zanadto przed tą chwilą, gdyż oddajesz się złudnej pewności, że za tą ścianą nie może cię spotkać nic co by było zupełnie nieludzkim - skąd ta pewność? Co cię do niej upoważnia? Czyż w łonie tego, nawet naszego, świata nie zawiera się jakaś zasada piekielna, niedostępna człowiekowi, nie do ogarnięcia ani rozumem ludzkim ani uczuciem? Gdzież więc gwarancja, że tamten świat ma być bardziej ludzki? A może jest on nieludzkością samą, zaprzeczeniem zupełnym naszej natury? Ale my nie możemy tego przyjąć do wiadomości, gdyż człowiek - i to jest pewne - z natury nie jest zdolny pojąć zła.
Witold Gombrowicz -- Dziennik, 1960

piątek, 25 września 2015

Przeklinam rzekę czasu-Per Petterson - Nie miałem imienia i czułem się bezdomny w czasie.

Dobrze znam ten stan, w którym nocą człowiek leży sztywno pod kołdrą, suchymi, bolącymi oczami wpatruje się w ciemność i czuje, że życie ma w ustach dosłownie smak popiołu.

(..) a właśnie w różnicach można znaleźć coś interesującego, to w różnicach tkwią możliwości, więc je wyszukiwała i wiele z nich czerpała.

Czasami martwiło mnie, że to, co produkujemy, jest tak kompletnie bezużyteczne, wręcz ogłupiające, ale to nie miało znaczenia. Znaczenie miała praca.

Właściwie zawsze przewidywałem nadejście wielkich zmian dopiero w ostatniej chwili.

- No cóż przeszłości nic nie zmieni.

Udawałem więc zabawę, która nie miała już żadnego znaczenia, wykonywałem wszystkie prawidłowe ruchy ze wszystkimi przynależnymi minami, a wtedy wyglądało to tak, jakby to, co robiłem, miało sens, kierunek, ale tak wcale nie było.

Albo też miałem pękniecie w charakterze, szczelinę w fundamencie, która z upływem lat jedynie się powiększała.

Nie miałem imienia i czułem się bezdomny w czasie. Mogłem mieć dwanaście lat, mogłem mieć sześćdziesiąt osiem.



"Przeklinam rzekę czasu" Per Petterson

wtorek, 22 września 2015

Śmierć Iwana Iljicza - Lew Tołstoj - Wciąż to samo, to błyśnie kropla nadziei, to wzburzy się morze rozpaczy,

Nie to. Wszystko to, czym żyłeś  i żyjesz, jest kłamstwem, oszukaństwem zasłaniającym  przed tobą życie i śmierć.

W ostatnich czasach tej samotności, w jakiej się znajdował, leżąc twarzą zwróconą ku oparciu kanapy, tej samotności w ludnym mieście i wśród licznych znajomych i rodziny - samotności, która nigdzie nie mogła być zupełniejsza, ani na dnie morza, ani w ziemi - w ostatnich czasach tej strasznej samotności Iwan Iljicz żył tylko wyobraźnią w przeszłości. Jeden po drugim zjawiały się przed nim obrazy przeszłości. Zaczynało się zawsze od spraw najbliższych w czasie, a dochodziło do najdalszych, do dzieciństwa i tam się zatrzymywało.

A żyć tak na skraju zguby trzeba samotnie, nie mają nikogo, kto by mógł zrozumieć i współczuć.

Wciąż to samo. to błyśnie kropla nadziei, to wzburzy się morze rozpaczy, i wciąż boli, wciąż boli, wciąż męka i wciąż to samo.

Cóż to wiec jest? Po co to? Nie może tak być. Nie może być, żeby takie bezsensowne, takie ohydne było życie. A jeżeli rzeczywiście było takie ohydne i takie bezmyślne, to po co umierać i umierać w cierpieniu? Coś tu jest nie w porządku.

"Śmierć Iwana Iljicza" - Lew Tołstoj

czwartek, 17 września 2015

Wiele hałasu o nic- William Shakespeare - Radość moja byłaby niewielka gdybym mógł opowiedzieć, jak jest wielka.

Czy możliwe aby wzgarda umarła mając tak doskonały pokarm jakim jest signor Benedick?


Milczenie jest najdoskonalszym heroldem radości; radość moja byłaby niewielka, gdybym mógł opowiedzieć, jak jest wielka.


Czas wlecze się o kulach, póki  miłość nie spełni wszystkich swych obrzędów.


Szczęśliwi ci, którzy mogą dowiedzieć się o swoich wadach i naprawić je.


Każdy potrafi uporać się z cierpieniem, prócz tego, który je odczuwa.


Gdyż tak bywa, że mało cenimy to, co już mamy: lecz rzecz utracona wnet rośnie w cenie i brak jej czujemy wierząc, że wartość ma większą niż wówczas gdy była nasza.


Gdy tonę w rozpaczy, najcieńsza nitka może być ratunkiem.


Dłużej tak żyjąc sam siebie zabijesz. Nie jest to mądre pobudzać cierpienie przeciwko sobie.


"Cierpieć z miłości", piękne wyrażenie! Cierpię z miłości, to prawda; gdyż kocham cię wbrew woli.




"Wiele hałasu o nic"  - William Shakespeare





Edward Stachura - Ja się czuję bardzo bezpiecznie , jak jestem sam.




Bardzo rzadko nie myślę o niczym, bardzo rzadko mam takie chwile, że idę sobie i nic mnie nie obchodzi, nie myślę o niczym, tylko idę lekko, przeważnie mam w głowie wielki szum, to jest może jakaś wada, albo choroba umysłowa, żeby nie potrafić czasem nie myśleć.

Ja się czuję bardzo bezpiecznie, jak jestem sam. Najwięcej. Bardzo mi jest dobrze ze sobą samym. Ja od razu powiem, temu, który mnie odkryje, żeby się na mnie nie gniewał, jak będę odchodził trochę co jakiś czas.

Nie ma nic bardziej tragicznego niż żebranie o gest, o uśmiech od ukochanej Istoty. Przy tej tragiczności blednie wielka inna tragiczność, tragiczność cielesnego kalectwa, tragiczność duchowego kalectwa... wielka tragiczność blednie przy tragiczności żebrania o miłość.

czy wolno taką wiarę i tyle wiary, całą taka wiarę w kimkolwiek pokładać? Chyba nie wolno. Chyba na pewno. Bo jakim prawem? Jeżeli już, to tylko w sobie można całą taką wiarę pokładać. W nikim więcej.

Jeżeli coś do­tyka cię, znaczy: do­tyczy cię. Jeżeli­by nie do­tyczyło cię - nie do­tykałoby cię, nie zrażało, nie ob­rażało, nie drażniło, nie kuło, nie ra­niło.
Jeżeli bro­nisz się, znaczy: czu­jesz się ata­kowa­ny. Jeżeli czu­jesz się ata­kowa­ny, znaczy: jes­teś cel­nie tra­fiony. Miej to na uwadze.

A kiedy ona Cię kochać przestanie, zobaczysz noc w środku dnia, czarne niebo zamiast gwiazd, zobaczysz wszystko to samo, co ja.


Minęło wiele miesięcy, ale mnie nic nie minęło. Czas dla mnie w miej­scu przys­tanął.


Edward Stachura (1937 - 1979)
W jego twórczości dochodzi do głosu dramatyczny konflikt między naturalną potrzebą afirmacji życia, natury, człowieka i elementarnych wartości etycznych, a poczuciem obcości, egzystencjalnego lęku i odrazy do współczesnej
ograniczającej wolności jednostki cywilizacji przez unifikację standardowych wzorców.

Łuk triumfalny - Erich Maria Remarque - Człowiek tak naprawdę nic nie wie, wszystko okazuje się zawsze inne

- pan z Prowansji? - zapytał spokojnie.
- Nie. A co to ma do rzeczy? - spytał zdumiony
- Nic - odparl Ravic. - Chciałem tylko panu przerwać. Najłatwiej to osiągnąć, zadając zupełnie bezsensowne pytanie. W przeciwnym razie mówiłby pan jeszcze przez godzinę.


Uwielbiał to: siedzieć, nie myśląc o niczym i obserwować ludzi przechodzących za oknem. Paryż był miastem, w którym najlepiej spędzało się czas na niczym.


Żyć znaczy żyć cudzym życiem. Każdy żywi się trochę kosztem drugiego.


Nie wystarczy odwaga, trzeba mieć też nieskrępowany stosunek do śmieszności.


coś smutniejszego niż smutek


Wtedy wszystko powoli stawało się nierzeczywiste, jakbym się utopiła i szła po dnie przez jakieś obce podwodne miasto.


Nie ma na świecie rzeczy bardziej bezużytecznej niż żal. Niczego nie można odzyskać, niczego nie można naprawić.


Nie ma sensu się tym zadręczać, dopóki nie można nic zrobić.


Nie ma choroby bardziej zaraźliwej niż władza.


Nic nie wydaje się człowiekowi trudne, ma wrażenie, że wszystko potrafi, a czego nie może osiągnąć, wypełnia marzeniami.


Dziś wielka przygoda to poukładane, spokojne życie.


Siedział w baraku otępiały i zdruzgotany.


Człowiek tak naprawdę nic nie wie, wszystko okazuje się zawsze inne.


Joan była bardzo piękna i nieskończenie odległa.


Tam przed nami jest noc, parę godzin i wieczność, dopóki ranek nie zapuka w okno.


Proste rzeczy nigdy nie rozczarowują. A po szczęście warto się czasem schylić nawet bardzo nisko.


Kto niczego nie oczekuje, ten nigdy nie będzie zawiedziony - i od tego należy wychodzić. Wtedy wszystko, co dostajemy, jest już małą nadwyżką.


Życie było życiem, czymś nic niewartym, a zarazem bezcennym.


Koniec końców chodziło jedynie o walkę, po prostu o to, żeby walczyć i czekać na swoją szansę walki, dopóki jeszcze człowiek oddychał.


Czy nie po to zadeptywało się w pyle zapomnienia wszystko, co mogło zżerać nerwy, wymazywało się to skutecznie i twardo, sarkazmem i ironią , a nawet antysentymentalizmem, ucieczką w głąb drugiego człowieka, w obce "ja". Dopóki nie pojawiała się znowu brutalna niemoc i człowiek był zdany na pastwę snu i upiorów.


Co robić? Staramy się kłamać jak najrzadziej. Musimy, ale nie robimy tego dla zabawy.


W sprawach uczuciowych nie ma wyjaśnień tylko działania.


Na tym polega nędza tego świata, Borisie, nigdy nie odczuwamy bólu, który sprawiamy innym.


Aż w końcu on znajdzie się zupełnie w jej rękach, a wtedy ona, znudzona, opuści go słabego,sprzedajnego, ofiarę własnej słabości i własnej żądzy. Nie miała takich zamiarów, możliwe, żę nawet o tym nie wiedziała, ale tak by pewnie wyszło.


Ty jesteś moim horyzontem, w tobie kończą się wszystkie moje myśli.


Ktoś kto często ogląda się za siebie, łatwo może wpaść na coś albo runąć w przepaść.


Są rzeczy, których nie da się wyjaśnić. I takie, których się nie rozumie. Błogosławiona niech będzie ta odrobina dżungli w nas.


Wczoraj zostało stracone i nie przywrócą go żadne łzy ani zaklęcia.


Zawsze byłaś ze mną bez względu na to, czy cię kochałem, czy nienawidziłem, czy udawałem obojętność - to nigdy nic nie zmieniało, ty zawsze byłaś ze mną i zawsze we mnie.


Łuk triumfalny - Erich Maria Remarque




Trzej towarzysze - Erich Maria Remarque - Dopóki człowiek się nie poddaje jest silniejszy niż los

Niby wielkie flamingi płynęły chmury po niebie zielonkawym jak skórka jabłek, ukrywających wąski sierp przybierającego księżyca.


Ale trzeba umieć także przegrywać inaczej nie można by  żyć.


Grunt to nie przywiązywać się do niczego. Do czego się przywiążesz, to chciałbyś zatrzymać. A zatrzymać w życiu nie można nic.


Prawda wyglądała zbyt beznadziejnie i szaro, tylko odblask marzeń był życiem.


Wszystko pięknie, kto jest sam nie może zostać opuszczony.


Ach ten żałosny głód odrobiny ciepła - czyż nie można było mieć koło siebie dwóch rąk i pochylonej twarzy? A może i to tylko jest złudzeniem, rezygnacją, ucieczką? Czy istnieje coś innego niż samotność?


Urodzić się głupcem to nie wstyd , wstyd tylko głupcem umierać.


Niech pan nie przeciąga struny. Umiarkowanie we wszystkim, oto była dewiza mego męża nieboszczyka.


Nie miała złudzeń i wiedziała, że trzeba się będzie nabiedzić, ażeby wyrwać dla siebie ochłap tego, co zwie się szczęściem. Wiedziała także, że trzeba za to płacić z lichwiarskim procentem. Szczęście jest najniepewniejszym na świecie towarem o najwyższej cenie.


Miłość jest cudowna. Ale dla jednego z dwojga zawsze trwa za długo. A ten drugi zostaje wtedy sam i tak brak mu tamtego, że może oszaleć.


Mgła odmieniała wszystko, podnosiła w górę, rozprzęgała, hotel naprzeciwko płynął już jak transatlantyk z oświetlonymi kabinami nad czarnym zwierciadłem asfaltu.


Muszę mieć kogoś, kto mnie zatrzyma i nie puści. Inaczej zginę. Boję się.


Samotność, prawdziwa samotność bez złudzeń, to stan poprzedzający obłęd lub samobójstwo.


Nie ma rzeczy, które mogłyby się ostać czasowi. Nie ma.


Któregoś dnia przyjdzie fala przypływu i porwie ze sobą wszystko.


Byle nie wyrzekać się wolności, jest ona cenniejsza aniżeli miłość.


Życie jest chorobą, a śmierć zaczyna się już w chwili urodzenia. Każde odetchnięcie, każde uderzenie serca jest odrobiną śmierci.


Pieniądze nie czynią człowieka szczęśliwym, ale niezwykle uspokajają.


Zapominanie to tajemnica wiecznej młodości. Człowiek starzeje się tylko dlatego, że pamięta.


To tylko napad wściekłości. Wściekłość należy zwalczać zabawą, a nie gniewem.


Tego rodzaju postępowanie zwie się bohaterską odwagą na straconym posterunku.


Człowiek nie czuje się nigdy samotny kiedy ma przy sobie psa.


Straszne jest tylko nie mieć nic na ci by się czekało.


W jakiś przerażający sposób życie ludzkie skurczyło się do nieszczęsnej walki o podstawy egzystencji.


Nauczyłem się już tej mądrości na wojnie: człowieka pocieszają nie jakieś wielkie rzeczy, ale zawsze niepozorne drobiazgi.


W miłości nie ma rzeczy głupich.


Trudno było doradzić coś temu biedakowi, można go było tylko uspokoić, na resztę musi sam znaleźć receptę. - Musi pan wziąć się  w garść i przetrzymać najbliższe dni.


Dla zranionych uczuć prawda jest zawsze czymś brutalnym, niemal nie do zniesienia.


Dopóki człowiek się nie poddaje jest silniejszy niż los.


Spokój i dzielna postawa są ozdobą żołnierza w ciężkich sytuacjach.


Nauczyłem się nie myśleć więcej,  aniżeli to konieczne.


Ostatecznie człowiek wraca zawsze na stare śmiecie.


- Nie trap się - rzekła Róża - Wszystko przemija.
- Racja. Jest to najpewniejsza prawda na świecie.


Nie ma rzeczy, która  by miała cel. Po co właściwie poniewieramy się po świecie?


Kochanie, ludzie to gorsza trucizna aniżeli alkohol i tytoń.


Gdyby tylko człowiek wiedział, co jest po tamtej stronie? Czy wierzysz, że istnieje jakiś dalszy ciąg?
- Życie jest tak podle zrobione, że nie może się tutaj kończyć.


Erich Maria Remarque - "Trzej towarzysze"

Sny - Francisco de Queveda - A to, co wy nazywacie umieraniem, jest końcem umierania

A to, co wy nazywacie umieraniem, jest końcem umierania, to co nazywacie narodzinami, jest początkiem umierania, a to , co nazywacie życiem, jest śmiercią za życia.

Francisco de Queveda "Sny"

Podróż do źródeł czasu - Alejo Carpentier - Wymknę się przeznaczeniu Syzyfa

Uciekam od prac niepotrzebnych, od ludzi, którzy mówią tylko po to, żeby mówić, od pustych zabaw, od gestów bez sensu, od Apokalipsy, która krąży nad tym wszystkim.

i dla uczynienia zadość niejasnemu zabobonowi, który każe założyć najgorszą możliwość, po to, żeby ją zakląć i oddalić

Gdzie jesteś panie mego serca - 
Któż Cię zatrzymał?
Spóźniasz się - i już południe
A ciebie nie ma...

Nie zgadzam się na los Człowieka-Pszczoły, Człowieka-Nicości, ani na to by rytm mojego życia wymierzał młot dozorcy galerników.

Wymknę się przeznaczeniu Syzyfa narzuconemu mi przez świat, skąd przychodzę, ucieknę od niepotrzebnych profesji, od losu wiewiórki biegnącej bez przerwy wokół studni,

Przeżyli jeszcze jeden dzień bez życia i muszą nabrać sił, by przeżyć jutro nowy dzień, którego także nie przeżyją, chyba, że uciekną jak ja niegdyś o tej godzinie, do rozgwaru dancingu i odurzenia alkoholu, by odnaleźć się o świcie w jeszcze większym opuszczeniu, w smutku, w jeszcze większym znużeniu.

Przy świetle słońca lub w cieple ogniska ludzie, którzy tu wypełniają swoje przeznaczenie, zadowalają się rzeczami najprostszym: cieszą się z pogodnej jasności poranka, z obfitego połowu, z deszczu, który spadł po długiej suszy,




Czuję, że będę musiał walczyć z najgorszą ze wszystkich tyranii - z tą, którą ten , kto kocha stosuje zwykle wobec tego, kto nie chce być kochany,

"Podróż do źródeł czasu" Alejo Carpentier

niedziela, 13 września 2015

Smuga cienia - J.C. Korzeniowski - Człowiek nie powinien przywiązywać nadmiernej wagi

Utwierdziła mnie ona w przekonaniu, że życie jest bezmyślnym zabijaniem czasu i że po to tylko porzuciłem dogodną pracę w gronie życzliwych przyjaciół, by uciekając od pustki życiowej odnaleźć ją w postaci o wiele dotkliwszej na pierwszym zakręcie drogi.

Miałem wtedy sposobność stwierdzenia niemiłej prawdy, że w naturze ludzkiej tkwią pierwiastki dość nikczemne. Poczułem w sobie mianowicie nagły przypływ gniewu, a jedyną przyczyną tego gniewu był przebłysk strachu dostrzeżony w oczach przeciwnika.

Mogliśmy byli zaoszczędzić sobie tej nieszkodliwej szermierki słów. Nie domyślałem się wtedy, że po kilku dniach odwrócą się nasze role- że Burns będzie błagał mnie o pozostawienie go na statku, ja zaś będę zbywał go wymijającymi odpowiedziami.

Nie mogę powiedzieć aby te nastroje  oddziaływały dodatnio na moje samopoczucie. Zaczynałem słabnąć pod naporem przeciwności, a jednocześnie uczuwałem rodzaj pogardy dla tych objawów wewnętrznej rozterki. Wmawiałem w siebie butnie, że na to aby zachwiać siłą mego ducha, trzeba by niepowodzeń zupełnie innej miary.

Nie przeczuwałem jak rychło moja odporność miała być wystawiona na próbę, ani, z której strony groziło niebezpieczeństwo.

Faktem jest, że przy wielkich wstrząśnieniach moralnych sama gwałtowność wstrząśnienia dopomaga do zniesienia ciosu, wywołując chwilowe znieczulenie.

Nie, nie to wcale nie był wariat, a tylko do gruntu zły, do gruntu przewrotny człowiek. Terroryzował ludzi złością.

-Człowiek nie powinien przywiązywać nadmiernej wagi do tego, co go w życiu spotyka, czy to będzie złe  czy dobre ...

-Słowem, żyć połowicznie - odparłem z przekąsem - nie każdego na to stać.

- Z biegiem lat nauczy się pan cenić umiejętność zachowania równowagi.


"Smuga cienia" - Joseph Conrad Korzeniowski





Sen śmiesznego człowieka - Fiodor Dostojewski - A przecież taka stara to prawda

Cudak ze mnie.

Siedzę sobie długo w noc i doprawdy ich nie słyszę, do tego stopnia pogrążam się w sobie. Trzeba też państwu wiedzieć, że co noc sen morzy mnie dopiero o świcie, tak jest już od roku. Przesiaduję więc prawie całą noc w fotelu nic nie robiąc. Książki bowiem czytam wyłączenie w czasie dnia.
Siedzę i nawet nie rozmyślam, niekiedy jakieś myśli błąkają mi się po głowie, nie przywiązuję jednak do nich wagi, natychmiast więc ulatują.

Odbiorę sobie życie i świat przestanie istnieć, w każdym razie dla mnie. Nie mówiąc już o tym, że całkiem możliwe, iż po mnie rzeczywiście nic już nie będzie dla nikogo istnieć, albowiem gdy tylko zgaśnie moja świadomość, równocześnie zniknie cały świat, który był marą stanowiącą wytwór wyłącznie mojej świadomości. Zniknie, gdyż cały ten świat i wszyscy ludzie - to byłem wyłącznie ja sam.

Wreszcie też ujrzałem , a również poznałem mieszkańców tej szczęśliwej ziemi. Nigdy na naszej Ziemi nie spotkałem takiego piękna w człowieku. Może jedynie w dzieciach naszych, i to wyłącznie w zaraniu życia, odnaleźć można odległy, bardzo słabiutki oddźwięk takiego piękna.

Wielekroć mówiłem im, że jeszcze tam, na naszej Ziemi, obraz ich radości i szczęścia nosiłem w sobie jako odgłos żrącej, niewypowiedzianej tęsknoty, która z czasem przerodziła się w nieutulony smutek. Że miałem przeczucie , iż istnieją, że ich rajską szczęśliwość widziałem w snach serca mego oraz marzeniach umysłu.

Najważniejsze jest bowiem, aby miłować bliźniego swego, jak siebie samego. To jest najważniejsze! I to jest właściwie wszystko. Niczego więcej nie trzeba. Wtedy będziemy wiedzieli jak urzeczywistnić raj na ziemi. A przecież taka stara to prawda, powtarza się ją od bilionów lat. ale nie udaje się jej wcielić w życie!


Fiodor Dostojewski - opowiadanie "Sen śmiesznego człowieka"

piątek, 4 września 2015

Czarodziejska góra - Tomasz Mann - A życie ze swej strony? Czyż może jest tylko zakaźną chorobą materii

A życie ze swej strony? Czyż może jest tylko zakaźną chorobą materii-

Wehsal: Wyrazić się nie da jak cierpię z pragnienia i żądzy. Chciałbym móc powiedzieć, że ta miłość, to moja śmierć, ale z tym nie można ani żyć ani umrzeć. Kiedy jej nie było mój stan zaczynał się poprawiać, powoli zapominałem o niej. Ale odkąd wróciła, odkąd widuję ją co dnia, ogarnia mnie czasem taka rozpacz, że gryzę palce, chwytam się cienia i rady sobie dać nie mogę.

Tyle jest tortur, proszę pana, a kogo torturują, ten pragnie jednej tylko rzeczy; uwolnić się od nich po prostu i bezwzględnie uwolnić, to jego jedyny cel.

Settembrini:  To co Pan czci jest maską. Widzi Pan misterium tam, gdzie jest tylko mistyfikacja, jedna z tych złudnych, pustych form, którymi nas mami demon cielesności i fizjonimiki. Nie bywał Pan nigdy w towarzystwie aktorów?

Świat pragnie być oszukiwanym.

Hans Castorp  siedział i pocierał dłonią czoło i serce. Bał się, miał uczucie, że "to wszystko" musi się źle skończyć, że skończy się katastrofą, buntem cierpliwej natury, nadciągnie burza i oczyszczający wicher, który sprawi, że pryśnie czar ciążący nad światem, wyrwie życie z "martwego punktu" i "sezon ogórkowy" postawi przed straszliwym sądem ostatecznym.

"W górach mieszka wolność" - zaśpiewał niefrasobliwie Hans Castorp. - Ale powiedz mi najpierw co to jest wolność!

"Czarodziejska góra" Tomasz Mann (1875 - 1955) laureat nagrody Nobla 1929

wtorek, 1 września 2015

Wyspa - Sandor Marai - Trzeba przez to przejsć, skoro już jesteśmy tak daleko, niczego nie zaniechajmy,

Trzeba przez to przejść, skoro już jesteśmy tak daleko, niczego nie zaniechajmy, trzeba to przetrwać ze wszystkimi konsekwencjami, w przeciwnym razie nigdy nie wyzdrowiejemy. A więc, niech sobie boli.

Z cichym westchnieniem ulgi pomyślał, że z grubsza dokończył też to nad czym pracował, niemal wypełnił wszystkie swoje obowiązki, żył tak, jak wymagali jegi bliźni i okoliczności, potem żył inaczej, władał instrumentami służącymi do poznania ciała i teraz nie pozostało nic innego, jak poszukać odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak sromotnie cierpiał przez całe życie, jaki cel miała ta "idea" z ludzką istotą, kiedy nałożono na nią tak upokarzające cierpienia, którym nie ma końca, i dlaczego nie ma zaspokojenia? Upokarzało go, ze upadł tak śmiesznie i teraz musi sie błąkać po świecie...

"Wyspa" - Sandor Marai

Wojna i pokój- Lew Tołstoj - Nie ma silniejszych nad tych dwóch wojaków: cierpliwość i czas

Wierzaj mi kochasiu , nie ma silniejszych nad tych dwóch wojaków: cierpliwość i czas.





Powiadam ci : zwróć cale swe baczenie na siebie samego, nałóż łańcuch na swe zmysły i szukaj szczęśliwości nie w namiętnościach, ale w swym sercu. Źródło szczęśliwości jest nie na zewnątrz, lecz wewnątrz nas...

Wszelka reforma narzucona przemocą godna jest potępienia, albowiem nie naprawi zła, póki ludzie pozostają takimi, jakimi są, gdyż mądrość nie musi się uciekać do gwałtu.

Kładę się spać szczęśliwy i spokojnej myśli, Boże pomóż mi chodzić ścieżkami Twymi: przezwyciężać gniew łagodnością i powolnością..

Niech umarli grzebią swoich umarłych, a dopóki żyję, trzeba żyć i być szczęśliwym - myślał.

Bez jego woli włos z głowy nie spadnie. A jego wola kieruje się bezgraniczną miłością dla nas i dlatego, wszystko cokolwiek się z nami stanie , jest dla naszego dobra.

I wszyscy oni walczą  i cierpią, i męczą się , marnują swą duszę, swą nieśmiertelną duszę, aby osiągnąć pomyślność, która trwa jedno mgnienie. Nie dość tego, że sami o tym wiemy, ale przecie Chrystus, Syn Boży, zstąpił na ziemię i powiedział nam, że to życie jest życiem chwilowym, próbą, a my ciągle się  go trzymamy i myślimy, że znajdziemy w nim szczęście.

Sądzimy, że jak los nas wyrzuci ze zwykłej ścieżki, wszystko przepadło; a tymczasem dopiero tu zaczyna się  nowe, dobre. Póki jest życie, jest i szczęście.

Zaiste oto prawdziwy mędrzec! - pomyślał Pierre. - Nie widzi nic poza obecna chwila przyjemności, nic go nie niepokoi i dlatego jest zawsze wesół, zadowolony  i spokojny. Cóż bym dał za to, bym mógł być taki jak on.

Tout vient a point celui qui sait attendre. Wszystko w swoim czasie otrzyma ten co potrafi czekać.

Qui s'excuse, s'accuse. Kto się tłumaczy, oskarża się.

Dans le doute s'abstient-toi - Jak masz wątpliwości wstrzymaj się od działania

Książę Andrzej nie mógł dłużej się powstrzymać i rozpłakał się łzami tkliwości i miłości; płakał nad ludźmi i nad sobą, nad ich  i nad swoimi błędami. "Współczucie, miłośc do bliźnich, do kochających nas , miłość do tych, którzy nas nienawidzą, miłość do wrogów, tak  miłość, którą Bóg głosił na ziemi, której mnie nauczyła księżniczka Maria, a której nie rozumiałem;

Pod Borodinem Rosjanie odnieśli zwycięstwo- nie takie zwycięstwo, jakie się określa zawładnięciem kawałkami materii na drzewcach, zwanymi sztandarami, i tą przestrzenią, na której stały i stoją wojska , lecz zwycięstwo moralne, które przekonuje przeciwnika o moralnej wyższości wroga i o własnej bezsilności.

Pierre: Ale jak zrzucić z siebie to wszystko zbędne, szatańskie, całe brzemię tego pozornego człowieka?

Boże mój!wywiedź mnie z tego  okropnego położenia bez wyjścia! -

Człowiek nad niczym nie ma władzy póki boi się smierci. A kto się jej nie boi do tego należy wszystko. Gdyby nie było cierpienia człowiek nie znałby swych granic, nie znałby siebie.

Natasza zaś była wesoła dlatego, że zbyt długo się smuciła, a teraz nic jej nie przypominało przyczyny jej smutku i była zdrowa. Była wesoła jeszcze dlatego, że był człowiek, który się nią zachwycał (zachwyt innych był ową mazią do kół, niezbędną aby maszyna poruszała się zupełnie swobodnie).

Człowieka drogiego można kochać miłością ludzką, ale tylko wroga można kochać miłością boską.
Kochając miłością ludzką można od miłości przejść do nienawiści , ale miłość boska nie może się zmienić.

Szaleństwo Pierr'a polegało na tym, że po to by kochać ludzi, nie oczekiwał, jak dawniej, aż dadzą mu oni do tego powody, które nazywał zaletami ludzi, lecz miłość przepełniała jego serce, i Pierre, kochając ludzi bez zadnych powodów, znajdował niewątpliwe powody, dla których warto ich było kochać.


"Wojna i pokój" Lew Tołstoj (1828 - 1910)

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Wilk stepowy - Hermann Hesse - Nie szkoda niczego co minęło, szkoda tylko tego, co jest teraz

Spojrzenie wilka stepowego przenikało całą naszą współczesność, całą zapobiegliwą krzątaninę, całe karierowiczostwo i próżność, całą powierzchowną grę zarozumiałej, płytkiej duchowości - i niestety - sięgało jeszcze głębiej, nie tylko do braków i beznadziejności naszych czasów, naszej mentalności, naszej kultury, ale przenikało aż do serca człowieczeństwa.... Spojrzenie to mówiło; "Patrz, jakimi jesteśmy małpami!Patrz jaki jest człowiek!" (...) Odczuwał nienawiść i śmiertelną wrogość do wszystkich ludzi i do ich zakłamanych i zwyrodniałych manier i obyczajów.

Zapiski Hallera ... oznaczają dosłownie drogę przez piekło, bądź pełną lęku, bądź odważną, drogę przez chaos mrocznego świata duszy, podjętą w celu przejścia przez to piekło, stawienia czoła chaosowi, przecierpieniu zła do końca.

Nie szkoda niczego co minęło, szkoda tylko tego, co jest teraz...

Ach trudno jest znaleźć ślad Boga wśród życia jakie wiedziemy...

Z chwilą kiedy się rodzimy już jesteśmy winni..

 ....Jestem szaleńcem, jestem naprawdę wilkiem stepowym - jak często siebie nazywałem - jestem zwierzęciem zabłąkanym w obcym, niezrozumiałym świecie , zwierzęciem, które nie może już znaleźć swojego legowiska, swego pożywienia i chęci do życia. (...) Być może całe życie jest tylko okrutną pomyłką, jakimś gwałtownym i niefortunnym, poronionym tworem pramatki, jakąś dziką i straszliwie chybioną próbą natury.... człowiek jest może nie tylko na pół rozumnym zwierzęciem, lecz i dzieckiem Bożym, przeznaczonym do nieśmiertelności.

Jak tysiące jemu podobnych uczynił on z wyobrażenia, że o każdej godzinie droga do śmierci stoi przed nim otworem.. pocieszenie i oparcie. Oswojenie się z myślą, że to zapasowe wyjście stale jest otwarte dodawało mu siły, budziło w nim ciekawość wypróbowania cierpień i złych stanów, a gdy było z nim bardzo źle, mógł czasem, pomyśleć: "A jednak jest ciekawy ile właściwie człowiek potrafi wytrzymać! Jeśli osiągnąłem już granicę wytrzymałości to wystarczy mi tylko otworzyć drzwi i już mnie nie będzie". Jest wielu samobójców, w u których takie właśnie myśli wyzwalają niezwykłe siły.

musiałby spojrzeć w głąb chaosu własnej duszy i dojść do pełnej świadomości samego siebie.

Choć cel "stawania się człowiekiem" jest mu lepiej znany niż mieszczuchom, to jednak zamyka oczy i nie chce wiedzieć, że rozpaczliwe trzymanie się swego "ja" , rozpaczliwe "niechcenie umierania" jest najpewniejszą drogą do wiecznej śmierci, gdy tymczasem gotowość umierania, zrzucania powłok, wieczne oddanie swego "ja" przemianie, prowadzi do nieśmiertelności.

W  ciągu tych lat straciłem zawód, rodzinę , dom, stanąłem poza wszelkimi grupami społecznymi, samotny, przez nikogo nie kochany, przez wielu podejrzewany, w ustawicznym gorzkim konflikcie z opinią publiczną i moralnością , i chociaż wciąż jeszcze żyłem w mieszczańskich ramach, to jednak z moim sposobem odczuwania , byłem pośrodku tego świata - obcy.

Jeżeli nawet w tych wszystkich moich bolesnych przemianach zyskałem coś niewidzialnego i nieuchwytnego - musiałem za to drogo zapłacić i raz po raz życie moje stawało się twardsze, cięższe, samotniejsze i bardziej zagrożone.

Niechby nawet samobójstwo było głupie, tchórzliwe i podłe, niechby było niesławnym i haniebnym wyjściem  zapasowym - każde, nawet najbardziej hańbiące wyjście  z tego młyna cierpień jest gorąco pożądane, tu już nie ma teatru szlachetności i heroizmu, tu postawiono mnie przed prostym wyborem między małym przelotnym bólem, a palącym, nie kończącym się , trudnym do wyobrażenia cierpieniem.

(...) a ponieważ oboje jesteśmy ludźmi samotnymi trudnymi, o pokrewnych duszach i chorobach duszy, więc mimo wszystko utrzymywała się między nami jakaś więź,

Rozczarowany szedłem dalej, nie widziałem dokąd, nie istniały dla mnie żadne cele, żadne dążenia, żadne obowiązki. Życie miało obrzydliwie gorzki smak, czułem jak narastający od dawna wstręt osiąga swój szczyt, jak życie mnie wyłącza i odrzuca. (..) Ach, gdzie bym tylko spojrzał, dokąd tylko skierowałbym myśl, nigdzie nie czekała na mnie radość, nikt mnie nie przywoływał, nic mnie nie nęciło, (..) Mój Boże, jakże to było możliwe? Jak mogło się to stać ze mną (...)Zdawało mi się , że nigdy dotąd sam przymus życia nie bolał mnie tak dotkliwie, jak w tej godzinie.

Hermina: - Czy nie rozumiesz, że dlatego ci się podobam  i dlatego jestem dla ciebie ważna, bo przedstawiam coś w rodzaju zwierciadła, bo w moim wnętrzu jest coś, co daje ci odpowiedź i co ciebie rozumie? Właściwie wszyscy ludzie powinni być dla siebie takimi zwierciadłami i wzajemnie sobie służyć odpowiedzią i oddźwiękiem, (...)  Nie jestem w tobie zakochana, Harry, ani ty we mnie. Ale potrzebuję ciebie, tak jak ty mnie potrzebujesz. Potrzebujesz mnie teraz, w tej chwili, bo jesteś zrozpaczony i trzeba ci pchnięcia, które wtrąciłoby cię do wody  i przywróciło życie,

Tego mi nie wybaczą, gdyż oczywiście oni sami są absolutnie niewinni: cesarz, generałowie, wielcy przemysłowcy, politycy, prasa... nie mają sobie absolutnie nic do zarzucenia, nie poczuwają się do żadnej winy. Można by sądzić, że na świecie, wszystko układa się wspaniale, tylko, że w ziemi leżą dziesiątki milionów pozabijanych ludzi.

Harry:Ale nikt nie chce, nikt nie chce uniknąć następnej wojny, nikt nie chce sobie i swoim dzieciom oszczędzić następnej masowej rzezi, skoro nie może osiągnąć tego tańszym kosztem, Godzinę pomyśleć, na chwilę wniknąć w siebie i postawić sobie pytanie, w jakim stopniu sami bierzemy udział i ponosimy winę za nieład i złość w świecie... widzisz tego nikt nie chce!

Hermina: Walka przeciw śmierci drogi Harry, jest zawsze rzeczą piękną, szlachetną, cudowną i czcigodną, a więc i walka przeciw wojnie. Ale jest też zawsze beznadziejną donkiszoterią.

Harry: Może to i prawda, ale takimi truizmami, że wszyscy i tak niedługo będziemy musieli umrzeć i że wobec tego wszystko jest obojętne, czyni się całe życie obojętnym i głupim.

Hermina: twoje życie  również i przez to nie stanie się płytkie i głupie, że wiesz, iż twoja walka jest bezskuteczna.

Chcę czegoś więcej. Nie jestem zadowolony ze stanu szczęśliwości, nie jestem do tego stworzony, to nie jest moim przeznaczeniem. Moim przeznaczeniem jest coś przeciwnego. Tęsknię za cierpieniem, które uczyni mnie gotowym i żądnym śmierci.  (...) Lekkie życie, lekka miłość, lekka śmierć - to nie dla mnie.

Musisz zginąć wilku stepowy. Jesteś dla tego prostego, wygodnego, dzisiejszego świata zadowalającego się byle czym, za bardzo wymagający i za głodny, on cię wypluwa, masz dla niego o jeden wymiar za dużo.

Jest wielu świętych, którzy najpierw byli wielkimi grzesznikami, grzech może być również drogą do świętości, grzech i występek.

Ach, pomyślałem, niech się dzieje co chce, wreszcie i ja raz jestem szczęśliwy, promienny, oderwany od samego siebie..

Jest pan tutaj w szkole humoru, ma pan nauczyć się śmiać. Otóż wszelki humor wyższego rzędu zaczyna się od tego , że nie bierze się już poważnie własnej osoby..

NIECH SIĘ PAN NAUCZY BRAĆ SERIO TO, CO JEST TEGO WARTE, A Z RESZTY NIECH SIĘ PAN ŚMIEJE!


"Wilk stepowy" Herman Hesse
 - prozaik, poeta i eseista niemiecki (1877 - 1962)  laureat Nobla -1946

niedziela, 30 sierpnia 2015

Kłębowisko żmij- Francois Mauriac- Nie jestem z tych, których się kocha.

Nie jestem z tych, których się kocha.

Moja młodość była jednym długim samobójstwem.Lękając się, że i tak nikomu nie przypadnę do serca, starałem się z rozmysłem sprawiać złe wrażenie.

Zazdrościć komuś, kim się gardzi to uczucie haniebne, które potrafi zatruć człowiekowi całe życie.

Byłem cnotliwym narzeczonym. Poruszyłaś we mnie najczulsze struny.
Przekonywałaś mnie że z tym Rudolfem nie byłabyś szczęśliwa. Był zbyt piękny, nie kochał, pozwalał się tylko kochać. Pierwsza lepsza by ci go odbiła.

Milczenie jest łatwiejsze, toteż zawsze się w nie chronię.

Dziś w sześćdziesiątym  ósmym roku życia, tak jasno widzę, ile straciłem, nie przez umiłowanie cnoty, lecz przez nieufność i sknerstwo, że chce mi się wyć.

Ludwik: -  Jestem zły i to jest podstawą mego istnienia. Ksiądz odpowiedział z zakłopotaniem, że człowiek naprawdę zły sam by o tym nie mówił.

Och nie sądz tylko, abym był o sobie zbyt wysokiego mniemania. Znam moje serce, to kłębowisko żmij.

Dlaczego ze mną nigdy nie pomówiłaś? Może jest takie słowo, które wypowiedziane twoimi ustami, skruszyłoby mi serce?

Iza mawiała mi często: " Ty widzisz wszędzie tylko zło.." Miała rację, a jednak to nieprawda.

Nadziei nie da się wyplenić , ten chwast pleni się w nas do ostatka!

No tak, mówię sam do siebie, bo zawsze jestem samotny. Człowiek musi z kimś porozmawiać.

Wszystko pozostanie na wieki w tym punkcie, na którym stanęło, kiedy opuszczałem Calese. Nie rozpoczniemy już nowego życia, nie pójdziemy nową drogą. Umarła nie poznawszy mnie, nie wiedząc, że byłem nie tylko potworem, nie tylko katem, lecz, że był we mnie jeszcze inny człowiek.

To co mówił, nie miało znaczenia. Ważny był dla mnie jego lęk. W owej chwili, poczułem, że moja nienawiść umarła, że umarła we mnie też chęć zemsty. Może umarła już dawno. Podsycałem w sobie wściekłość ale moje wysiłki były daremne.

W gruncie rzeczy od lat nie robiłem wszakże nic innego, jak tylko usiłowałem stracić ten majątek, obdarować nim kogoś , kto nie należy do najbliższej rodziny. Myliłem się zawsze co do przedmiotu moich pragnień. Nie wiemy, czego pragniemy, nie kochamy tego, co zdajemy się kochać.

Czułem , widziałem mą zbrodnię, dotykałem jej. Nie tkwiła ona całkowicie w tym ohydnym kłębowisku żmij - w nienawiści do dzieci, pragnieniu zemsty, ukochaniu pieniądza, lecz w uporze, z jakim wzbraniałem się poprzez te skłębione żmije przedrzeć. Nie dość , że przez pół wieku znałem z samego siebie to tylko, co mną nie było; na innych też patrzyłem w ten sam sposób.

Nigdy nie zdawałem sobie sprawy, ze trzeba zrywać maskę z twarzy innych  ludzi, ze trzeba przedrzeć się przez nią aby do nich dotrzeć. Powinienem był zrobić to odkrycie mając trzydzieści, czterdzieści lat. Dziś jestem starcem o zamierającym sercu i patrzę, jak ostatnia jesień mojego życia kołysze do snu winnice, jak je odurza oparami mgieł i promieniami słońca.

Ci, których winienem był kochać umarli; umarli ci, którzy mogli mnie kochać. A nie mam jż czasu i sił, aby wyjść naprzeciw tych, co pozostali, aby ich na nowo odkryć. Wszystko we mnie, nawet mój glos, moje ruchy, mój uśmiech, należy do tego potwora, którego pchnąłem do walki przeciw światu, któremu dałem swe imię.

"Kłębowisko żmij" Francois Mauriac (1885 - 1970) laureat Nobla 1952

Stepy Akermańskie - Adam Mickiewicz

Stepy Akermańskie

Wyplynąłem na suchego przestwór oceanu,
Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi,
Śród fali łąk szumiących, sród kwiatów powodzi,
Omijam koralowe ostrowy burzanu.

Już mrok zapada nigdzie drogi ni kurhanu,
Patrzę w niebo, gwiazd szukam, przewodniczek łodzi;
Tam z dala błyszczy obłok? tam jutrzenka wschodzi?
To błyszczy Dniestr, to weszła lampa Akermanu.

Stójmy! - jak cicho! - słyszę ciągnące żurawie,
Których by nie dościgły źrenice sokoła;
Słyszę, kędy się motyl kołysa na trawie,

Kędy wąż śliską piersią dotyka się zioła.
W takiej ciszy! - tak ucho natężam ciekawie,
Że słyszałbym głos z Litwy. - Jedźmy, nikt nie woła.

Sonety krymskie - Adam Mickiewicz

Rozłączenie - Juliusz Słowacki

ROZŁĄCZENIE
Rozłączeni - lecz jedno o drugim pamięta;
Pomiędzy nami lata biały gołąb smutku
I nosi ciągłe wieści. - Wiem, kiedy w ogródku,
Wiem, kiedy płaczesz w cichej komnacie zamknięta.

Wiem, o jakiej godzinie wraca bolu fala,
Wiem, jaka ci rozmowa ludzi łzę wyciska.
Tyś mi widna jak gwiazda, co się tam zapala
I łzą różową leje, i skrą siną błyska.

A choć mi teraz ciebie oczyma nie dostać,
Znając twój dom - i drzewa ogrodu i kwiaty,
Wiem, gdzie malować myślą twe oczy i postać,
Między jakimi drzewy szukać białej szaty.

Ale ty próżno będziesz krajobrazy tworzyć,
Osrebrzać je księżycem - i promienić świtem.
Nie wiesz, że trzeba niebo zwalić, i położyć
Pod oknami, i nazwać jeziora błękitem.

Potem jezioro z niebem dzielić na połowę
W dzień zasłoną gór jasnych, w nocy skał szafirem;
Nie wiesz, jak włosem deszczu skałom wieńczyć głowę,
Jak je widzieć w księżycu odkreślone kirem.

Nie wiesz, nad jaką górą wschodzi ta perełka,
Którąm wybrał dla ciebie za gwiazdeczkę stróża.
Nie wiesz, że gdzieś daleko, aż u gór podnóża,
Za jeziorem - dojrzałem dwa z okien światełka.

Przywykłem do nich - kocham te gwiazdy jeziora,
Ciemne mgłą oddalenia, od gwiazd nieba krwawsze.
Dziś je widzę, widziałem zapalone wczora,
Zawsze mi świecą - smutno i blado - lecz zawsze...

A ty - wiecznie zagasłaś nad biednym tułaczem;
Lecz choć się - nigdy - nigdzie połączyć nie mamy,
Zamilkniemy na chwilę i znów się wołamy
Jak dwa smutne słowiki, co się wabią płaczem.

Nad jeziorem Leman, d. 20 lipca 1835 r.

Co się wydarzyło w Madison County - Robert James Waller - W ciągu tych czterech dni dał mi więcej

W ciągu tych czerech dni dal mi więcej niż całe życie, wszechświat i sprawił, że wcześniej rozbita zebrałam się w sobie. Nigdy ani przez chwilę nie przestałam o nim myśleć. Zawsze czułam jego obecność. Zawsze gdzieś tam był.

"Co się wydarzyło w Madison County" Robert James Waller

Zamek - Franz Kafka - Jakie samobójcze może być szczęście

Jakie samobójcze może być szczęście.

Ale nie można sobie zakazać marzeń.

Z jakim utęsknieniem we wszystkim co Ty robisz i mówisz, nawet gdy mi to przykrość sprawia, szukam pomyślnych dla siebie treści.

Że choć K. jest na razie w poniżeniu, sytuacja jego może nawet odstraszać, ale w jakiejś wprawdzie niesłychanie dalekiej przyszłości będzie górował nad wszystkimi.

Jeśli nie masz do mnie zaufania, o jakże ma nie powstać we mnie nieufność względem Ciebie?

.... by Frieda mu obrzydła, by poznał jak haniebnie go nabiera i to wszystkimi sposobami, rzekomą urodą, wiernością, a przede wszystkim rzekomym uczuciem do K.

K. znajdował się sam w wielkim pokoju i gotów do dalszej walki odwrócił się szukając przeciwnika. Ale już nikogo nie było.

Jest geometrą, czegoś się uczył, ale jeśli nie potrafi tego wykorzystać, to i tak nic z tego.

Nie chcę badać jak ta sprawa się przedstawia, być może pozory rzeczywistości odpowiadają rzeczywistości.

Możesz kogoś, kto ma oczy zawiązane, nie wiem jak zachęcać, aby patrzył przez opaskę, a i tak nic nie zobaczy


Człowiek się gubi i nie może się połapać.


"Zamek" - Franz  (1883 - 1924)

Franz Kafka

Sławomir Mrożek - Przy pewnym wysiłku można udać przed sobą, że się nie istnieje.

Przy pewnym wysiłku można udać przed sobą, że się nie istnieje. Mianowicie z pomocą wyobraźni, która sobie wyobraża, że jej nie ma.

Dzisiaj będzie jak wczoraj, mniej więcej, wciąż bliżej końca, którego nie można sobie wyobrazić, ale, który nadejdzie.

Sławomir Mrożek

Wściekłość i wrzask - Wiliam Faulkner - Człowiek jest tylko igraszką i zabawka w rękach losu

Każdy człowiek jest tylko igraszką i zabawką w rękach losu.

Widział niemal jak przeciwstawne siły, jego wola i przeznaczenie, suną z ogromną szybkoscią przeciwko sobie, ku spotkaniu, które będzie nieodwracalne. Stał się chytry. Nie mogę popełnić błędu powtarzał. Będzie tylko jedno właściwe wyjście bez alternatywy, to właśnie wyjście muszę wybrać.

Człowiek jest sumą swoich nieszczęść. Przychodzi dzień, kiedy sądzisz, że nieszczęście ma już ciebie dosć, ale wtedy to czas jest twoim nieszczęściem.

Ten człowiek wydawał się taki stary, taki wątły, a jednocześnie taki złowrogi w swoim zapamiętaniu, że Jazon po raz pierwszy ujrzał jasno i bez osłonek klęskę, ku której zmierzał.... Mnie nazywać łgarzem!- wył tamten. - Puszczaj! Puść mnie tylko na chwilę, już ja ci pokażę.

Ale on ryczał żałośnie, powoli, bez łez, poważny, beznadziejny dźwięk wyrażający ogrom całego niemego nieszczęścia pod słońcem.

"Wściekłość i wrzask" - William Faulkner (1897 - 1962) laureat Nobla 1949


Bracia Karamazow- Fiodor Dostojewski - Najważniejsza rzecz, niech Pan sam przed sobą nie kłamie.

Najważniejsza rzecz, niech Pan sam przed sobą nie kłamie. Ten kto sam przed sobą kłamie i własnego kłamstwa słucha, prawdy żadnej już nie widzi ani w sobie ani dookoła siebie, a przeto szacunek traci dla siebie i dla innych.

Na ludzi się nie gniewaj i krzywdy przebaczaj. Kto żałuje za grzechy, ten już kocha. Nie ma takiego grzechu i być nie może, aby go Bóg miłosierny nie przebaczył sercu pokutę szczerze czyniącemu.

Uprzytomnił sobie  że tak podłego człowieka, jak Fiodor Pawłowicz nie należało traktować na serio, a w każdym razie nie trzeba było tracić z powodu niego zimnej krwi i zapomnieć się do tego stopnia.

Prawdziwą bowiem karą, jedynie rzeczywistą, jedynie zastraszającą i skuteczną jest ta, która istnieje w świadomości własnego sumienia.

JAK ROZPĘTAJĄ SIĘ BIESY ODMAWIAJ MODLITWĘ.

Alosza: Ojciec nie jest zły tylko zepsuty

W każdym człowieku kryje się bestia złości i bestia spuszczonych z łańcucha żądz.

Człowiek niby sam sobie winien, dano mu raj na ziemi, a on zapragnął wolności i wykradł ogień z niebios, wiedząc z góry, że ściąga na siebie nieszczęście, zatem nie warto go żałować.

Ale na co mi pomsta, na co mi piekło dla katów, co tu piekło może naprawić skoro tamci już umęczeni?

Im większa jest władza tym straszliwsze jej zastosowanie.

Zmiażdżcie go waszym miłosierdziem, okażcie mu miłość, a przeklnie swoje czyny.

Alosza: Wiedzcie, że nie ma nic lepszego, silniejszego, zdrowszego i pożyteczniejszego dla życia nad jakieś dobre wspomnienie, zwłaszcza wyniesione z dzieciństwa, z domu rodzinnego. Jeżeli wiele się nazbiera takich wspomnień, to człowiek jest zbawiony na całe życie.

Mitia o Katii: Przeklinam Cię, a przecież Cię ubóstwiam. Czuję to w sercu. Została am struna i dzwoni.

Bez cierpienia, jaka by z życia była przyjemność? Wszystko obróciłoby się w jedno niekończące się nabożeństwo.

"Bracia Karamazow" Fiodor Dostojewski (1821-1881)

alt

Śmierć Bunny'ego Munro - Nick Cave - Czuje że uodpornił się na ten zwariowany świat dorosłych


Czuje, że uodpornił się na ten zwariowany świat dorosłych, tak jak się człowiek uodparnia na grypę lub trąd, lub promieniowanie, lub coś w tym stylu. Jest trochę tak jakby podano mu antidotum: mógłby go ugryźć każdy wąż, jaki żyje na tej planecie, a on wciaż byłby w stanie iść dalej. Myśli, że duchy zapewniają lepszą ochronę niż  prawdziwi ludzie, i to także chciałby powiedzieć tamtej dziewczynce na rowerze.

Bunny Junior macha nogami , siedząc na murku, rozmyśla o tym, co powiedziała mu matka, i uśmiecha się na myśl, że mimo wszystko jest tylko dzieckiem, i wszystko, co musi, to właśnie ... być dzieckiem. Dzieckiem, które lubi Dartha Vadera, dzieckiem o zadziwiajacej pamięci, przechowującej wszelkiego rodzaju fascynujące fakty, dzieckiem ciekawym świata, dzieckiem z "dobrym serduszkiem", dzieckiem, które potrafi nawet rozmawiać z duchami. Świata dorosłych, w którym się porusza nie musi rozumieć - nie musi wiedzieć, dlaczego wszyscy wyglądają jak zombi, dalczego jego matka umarłą, dlaczego jego ojciec przez większość czasu zachowuje się jak psychicznie chory.

Bunny Junior ma nadzieję, że nic naprawdę złego nie przydarzy się jego ojcu. Albowiem, chociaż matka powiedziała, że tato się zagubił, i choć prawdopodobnie nie jest dobry w roli ojca, nie jest, jak inni ojcowie, których Bunny Junior widział w telewizji, w czasopismach, w parkach, czy gdzie indziej... -  on kocha swojego tatę całym sercem i nawet za milion lat nie zamieniłby go na żadnego innego.


"Śmierć Bunny'ego Munro" - Nick Cave

Śmierć Bunny'ego Munro- Nick Cave - Odkryłem, że trudno być dobrym na tym świecie

Byłem przedstawicielem handlowym, o tak - mówi Bunny - żałosnym komiwojażerem, domokrążcą handlującym niedolą - i zamyka oczy, poddaje się rytmowi swej własnej spowiedzi... mówi o naturze miłości, o tym jak wielkim miłość przepełniała go strachem, jak bardzo przerażało go samo jej istnienie i zmuszło do tchórzliwej ucieczki, i opowiada .. o samobójstwie żony i jego własnej odpowiedzialności za ten jej straszny czyn. Wspomina o koszmarze nieobecności żony w jego życiu i w życiu jego syna.

Opowiada tłumowi o swoim kryzysie sumienia i o tym, jak ujrzał wszystkie swoje czynyi całe nieszczęście, jakie spowodował, przechodzące obok niego w nieprzerwanym łańcuchu i mówi o tym, jak w dosłownym sensie tego słowa "posiadł" go Diabeł... Ogłasza, że od tej chwili zamierza iść przez życie z odrobinę większą godnością. Ale przede wszystkim zamierza  zająć się  swym małym synkiem, Bunnym Juniorem. Z początku tłum my wymyśla, buczą na niego, syczą i potrząsają pięściami w jego stronę. W końcu udaje mu się nakłonić tłum by zechciał go wysłuchać... i rozjuszony tłum w końcu uspokaja się nieco.... ktoś gdzieś pokiwa głową i zawoła:  - Biedny człowieku.
- Wpierw jednak potrzebuję waszej pomocy. Czy znajdziecie w swoich sercach przebaczenie dla mnie?

Odkryłem, że trudno być dobrym na tym świecie- mówi Bunny, zamyka oczy i wypuszczając powietrze z płuc nieruchomieje.

- Och, tato - szepcze Bunny Junior.
Deszcz siecze bez wytchnienia, grzmią czarne burzowe chmury, wysyłają po całym niebie trzaskające błyskawice. Tłum szloch i krzyczy pod ociekającymi wodą parasolkami i pod płócienną markizą kawiarenki przy Western Road. Bunny Junior kładzie  głowę na piersi swego ojca, oplata ramionami jego szyję  i całuje go po raz ostatni.

Śmierć Bunny'ego Munro - Nick Cave

Sztukmistrz z Lublina - Isaac Bashevis Singer - Wpychał innych w błoto, a nie widział

Ale taki właśnie Jasza był. Wciąż grał jakąś inną rolę. Był kłębowiskiem osobowości: wierzący i heretyk, dobry i zły, fałszywy i szczery. Potrafił kochać wiele kobiet jednocześnie. Wszyscy byli niczym zamki, każdy ze swym własnym kluczem.Tylko taki ktoś jak on, Jasza, potrafił otwierać wszystkie dusze. Wiele ukrywał, rzadko mówił poważnie, zawsze maskował swe niepokoje.

Wpychał innych w błoto, a nie widział - udawał, że nie widzi, jak sam pogrąża się w nie coraz bardziej. Tylko słaba nić powstrzymywała go od upadku w bezdenną przepaść.

Spojrzał w twarz śmierci i rozpuście i zobaczył, że się od siebie nie różnią. Stojąc tak i patrząc, zrozumiał, że przechodzi jakąś zmianę, że nigdy już nie będzie tym samym Jaszą.  Ostatnia doba niepodobna była do żadnego poprzedniego dnia.  Podsumowała całe jego wcześniejsze życie , a czyniąc to położyła na nim pieczęć. Zobaczył rękę Boga. Dotarł do kresu drogi.

Cały świat to jeden wielki ból.

Szmula: Człowiek pozbawiony lęku byłby gorszy od zwierzęcia
Jasza:  I tak jest gorszy
Szmula: Móglby być lepszy to zależy od niego.
Jasza:  Jak? Co powinniśmy zrobić?
Szmula: NIKOGO NIE KRZYWDZIĆ. Nie mówić źle o nikim. Nie mieć nawet złych myśli.
Jasza: Co to pomoże?
Szmula: Gdyby każdy tak postępował, nawet nasz świat byłby rajem.
Jasza: To się nigdy nie stanie
Szmula: Każdy z nas musi czynić wszystko na co go stać.


"Sztukmistrz z Lublina" Isaac Bashevis Singer


Romeo i Julia - William Shakespeare - Chcesz już iść? Jeszcze ranek nie tak blisko


Julia
Chcesz już iść? Jeszcze ranek nie tak bliski,
słowik to a nie skowronek się zrywa
I śpiewem przeszył trwożne ucho twoje,
Co noc on śpiewa owdzie na gałązce
granatu, wierzaj mi, że to był słowik.



Romeo
Tu jest niebo gdzie Julia żyje

Romeo
Na skrzydłach miłości lekko, bezpiecznie mur ten przesadziłem,
bo miłość nie zna żadnych tam i granic

Romeo
Ona zawstydza świec jarzących blaski

Julia
Jak myślisz  czy się znów ujrzymy kiedy?

Romeo
Nie wątpię o tym najmilsza a wtedy
wszystkie cierpienia nasze kwiatem tkaną
kanwą do słodkich rozmów nam się staną


"Romeo i Julia" William Shakespeare




sobota, 29 sierpnia 2015

Dzikie palmy- William Faulkner- Złudzeniami można żyć dość długo i być szczęśliwym.

Złudzeniami można żyć dość długo i być dość szczęśliwym. Może to nawet jedyny sposób żeby być szczęśliwym.

..To wszystko na pewien czas, a potem narodzić się na nowo ze świeżym zapasem sił i dalej dźwigać ciężar świata jeszcze przez pewien czas, dopóki nie wyczerpie się odwaga.

Cała ta głupia historia niedługo się skończy i będę mógł wracać, a potem nagle spostrzegł, że myśli: Będę musiał wracać; stał nieruchomo i patrzył na otaczającą go dziwną i bogatą pustynie, na której panował spokój i nadzieja i w której ostatnie siedem lat jego życia zapadło się jak garść małych kamyczków wrzuconych do jeziora, idąc prosto na dno i nie zostawiając żadnych zmarszczeń na powierzchni, i znowu pomyślał spokojnie i z jakimś głębokim zdumieniem: Tak. Zapomniałem, jaka to dobra rzecz zarabiać pieniądze. Kiedy człowiekowi pozwalają zarabiać.

Tym razem nieprędko się podniósł. Leżał płasko na brzuchu z rozkrzyżowanymi rękoma, w pozycji wyrażającej prawie spokój, jakąś pełną uległości medytację. Wiedział, że kiedyś będzie musiał wstać, po prostu dlatego, że życie składa się z momentów, w których człowiek musie wstać prędzej czy póżniej, a potem znowu wcześniej czy później musi upaść.

Odkryłem, że dotąd nie miałem pojęcia o głębinach zepsucia, do jakiego zdolna jest ludzka wyobraźnia, a to zawsze jest interesujące.

Pamiętasz : czarna przepaść; cały rodzaj ludzki przed tobą przebył ją i żył nadal, inni po tobie zrobią to samo, ale dla ciebie to nie ma żadnego znaczenia, bo oni nie mogą cię przestrzec, powiedzieć ci co masz robić, żeby przeżyć.Samotność, rozumiesz. Musisz to zrobić w samotności, a samotność, jaką człowiek może znieść i nie umrzeć, ma granice tak samo jak napięcie elektryczne.

"Dzikie palmy" - William Faulkner

Siłą bezwładu - Wiliam Golding - A jednak jestem żarliwym dyletantem rozdzieranym przez uczucia irracjonalne

A jednak jestem żarliwym dyletantem, rozdzieranym przez uczucia irracjonalne i chaotyczne, namiętnie dociekliwym i przez siebie samego potępionym. Kiedy straciłem wolność? Bo bylem kiedyś wolny. Miałem możność wybierania.

Nie znalem swojego ojca i przypuszczam, że matka moja także go nie znała.
Przezroczysta plama, która jest mną żegluje przez życie jak pusta w środku bańka mydlana.
Matka i Evie wznoszą się jak dwie bliźniacze wieże przede mną. Moja matka była niemal prostytutką a Evie nałogową kłamczuchą. Rano pierwszy wybiegałem nad rynsztoki czekałem na nią patrząc w jej drzwi. Kiedy się zjawiała cały świat nabierał blasku.

Nikt nie miał takiego wpływu na bieg mojego życia jak Philip. Uważaliśmy go za tchórza, którego obezwładnia strach przed brutalnością. Toteż stał się naturalnym celem ataków ; jeśli któryś z nas miał ochotę kogokolwiek poturbować, Philip zawsze nawijał się pod rękę.
Biegał bardzo szybko, ale jeśli udało się przyprzeć go do muru, w takich sytuacjach stosował  inna równie dobrą technikę obrony. Kulił się nie odpowiadając na ciosy. Może robił to raczej instynktownie niż przez chytrość, w każdym razie metoda była skuteczna. Człowiek nie spotykając oporu, nie doznaje wprawdzie uczucia solidarności ze swoją ofiarą, ale prędko nudzi go  taka jednostronna walka. W milczeniu skręcał się pod spadającymi na niego ciosami, a wtedy zabawa traciła cały urok. Przerażona bierna ofiara nie była bardziej interesująca niż martwy wypchany worek. Nadstawiał drugi policzek, a my odchodziliśmy szukać sportu bardzie podniecającego.

Uczyła historii biblijnej i paru innych przedmiotów i była wychowawczynią naszej klasy przez cały rok. Nazywała się Rowena Pringle i nienawidziła mnie, częściowo dlatego, że ja łatwo mogłem budzić nienawiść, a częściowo dlatego, że sama była do nienawiści skłonna.
Nie myślałem o niej źle , sądziłem ,że skoro pani Pringle zadaje mi cierpienie, widocznie zasłużyłem na nie. Z pozycji czlowieka dojrzałego potępiam ją. Jako nękane dziecko, którym wówczas byłem w jej rękach, nie rozumiałem, że prawda jest bezużyteczna i niebezpieczna, gdy głoszą ją tylko wargi.

To w co człowiek wierzy, jest funkcją tego czym sam jest , a jest w dużym stopniu tym co mu się zdarzyło.Żyjemy  z dnia na dzień zaskakiwani przez sytuacje, wobec których i w których wykonujemy swój taniec. Już mówiłem, że o naszych decyzjach nie rozstrzyga logika , lecz emocje. Mamy rozum i jesteśmy irracjonalni.

Należymy oboje do tego samego gatunku. Musiałaś mnie dręczyć. Kiedyś, gdzieś utraciłaś wolność i potem już musiałaś krzywdzić mnie, tak, jak krzywdziłaś. Rozumiesz? Owocem tego jest może także Beatrice zamknięta w domu wariatów, nasze wspólne dzieło, moje dzieło, dzieło świata.
Czy nie zdajesz sobie sprawy, że to nasza niedoskonałość przymusza nas do torturowania się wzajemnie? Na pewno to wiesz? Niewinni i przewrotni żyją w jednym świecie - Philip Arnold jest ministrem królestwa i manewruje życiem z taką łatwością , z jaką oddycha. Ale my nie jesteśmy ani niewinni ani przewrotni. My jesteśmy winni. My upadamy. Czołgamy się na czworakach. Płaczemy i rozszarpujemy się nawzajem.

Panna Pringle mieszkała teraz o parę mil od szkoły, w małej wioseczce z  dachami pokrytymi trzciną i kutymi żelaznymi furtkami. Po dziesięciu sekundach pragnąłem już tylko uciec stamtąd. Ciarki chodziły mi po skórze. Zachowała swoją straszliwą władzę nade mną i jej pochwały były nie mniej groźne niż kiedyś jej nienawiść; zrozumiałem, że nie mamy sobie nic do powiedzenia.  Bo ta kobieta osiągnęła nieoczekiwany rodzaj zwycięstwa: sama siebie okłamała tak skutecznie, że teraz już żyła w jednym tylko świecie.

"Siłą bezwładu" William Golding

curiosity by imran+kadir




piątek, 28 sierpnia 2015

Dzień dłuższy niż stulecie - Czingiz Ajtmatow - Ból wielkich strat z czasem stępia się

Zadręczała się matka gorzkimi myślami, które raz po raz wracały. I nie było ich komu powierzyć, żeby ulżyć smutkowi, nie było do kogo się zwrócić poza samym Bogiem.
Ciała jej syna jednak nie znaleziono, a koń nie wrócił. A jeśli dzięki jakiemuś przypadkowi pozostał przy życiu i uczyniono zeń mankurta?

Ból wielkich strat z czasem stępia się, wszystko ulega zapomnieniu.

Po wyjaśnieniu sprawy Abutalipa raz jeszcze się przekonuję, że ludzie długo będą musieli wypleniać z siebie tę straszliwą cechę charakteru- nienawiść do człowieka, który ma osobowość. Jak długo- trudno to odgadnąć. Wbrew temu wszystkiemu wychwalam życie za to, że sprawiedliwość jest na ziemi niezniszczalna. Oto i tym razem zatriumfowała. Chociaż trzeba było za nią drogo zapłacić, jednak zatriumfowała. I będzie tak zawsze dopóki trwa świat.

- Jakże to tak? - wyszeptał Edigej w pustkę, ciągle jeszcze nie chcąc zrozumieć, co się stało. - A więc naprawdę wyjechali? - powiedział ze zdumieniem i smutkiem, chociaż było najzupełniej oczywiste, że ludzie opuścili ten dom. I poczuł się nieszczęśliwy, tak nieszczęśliwy, jak jeszcze nigdy w całym dotychczasowym życiu. Stał nie mając pojęcia, co robić dalej, jak postąpić, jak powstrzymać w sobie krzyczące , wyrywające się na zewnątrz poczucie krzywdy i utraty.

- No dobrze przypuśćmy, że wyjechałeś, ale od siebie nigdzie nie odjedziesz. Żebyś się zaszył nie wiadomo gdzie, nie uciekniesz przed swoim nieszczęściem. Ono wszędzie pójdzie za tobą. Nie, Edigeju, jeśli jesteś dżygitem, to tutaj na miejscu spróbuj się wziąść w garśc. Wyjechać - to nie jest bohaterstwo. Wyjechać może każdy. Ale nie każdy może pokonać samego siebie.



(Stepy Kazachstanu należą do największych tego typu obszarów na świecie)


Baza Sokołowska - Marek Hłasko - Ty sam musisz w siebie wierzyć, sam próbować

Ty sam musisz w siebie wierzyć, sam próbować, nie oglądać się ciągle na innych. A że trzeba czasami zacisnąć zęby, no, to takie już jest życie. Samo nic nie przychodzi, wszystko trzeba zdobywać. No tak?

Baza Sokołowska - Marek Hłasko

Finis Perfectus - Marek Hłasko - Świat zbyt daleko zabrnął w zbrodnię, aby cokolwiek mogło powstrzymać

Świat zbyt daleko zabrnął w zbrodnię, aby cokolwiek mogło powstrzymać szalone ręce.
Dziś cały świat jest martwym domem. Jest olbrzymim obozem koncentracyjnym, tak wielkim, iż nie potrzeba kolczastych drutów, gdyż i tak nie ucieknie się nigdzie. Można tylko kontemplować zagładę.

Może wtedy kiedy na tej planecie zostanie tysiąc osób, nauczą się one żyć? Dziś nie ma takiej zbrodni, której nie mógłby popełnić człowiek w imię wielkiego strachu. Wielki strach zwalnia od wszystkiego i załatwia wszystko. Wielkie rany trzeba leczyć wielkim bólem.

"Finis perfectus" Marek Hłasko

apokalipsa (2).jpg

czwartek, 27 sierpnia 2015

Galapagos - Kurt Vonegut - Co do tak zwanej chluby ludzkości: coraz więcej ludzi przyznawało, że ich mózgi

Co do tak zwanej chluby ludzkości: coraz więcej ludzi przyznawało, że ich mózgi są nieodpowiedzialne, niegodne zaufania, obrzydliwie niebezpieczne i całkowicie pozbawione poczucia rzeczywistości - krótko mówiąc nie są żadnym cholernym dobrem.


 "Galapagos" Kurt Vonnegut

Szklany klosz - Sylwia Plath - Jak dobrze byłoby gdyby na to wszystko mogło spaść zapomnienie

Jak dobrze byłoby , gdyby na to wszystko mogło spaść  zapomnienie jak wielki całun śniegu. Ale te przeżycia stały się częścią mojej istoty. Są krajobrazem, w którym przyszło mi żyć.

A teraz, już prawie o północy pierwszego dnia, wciąż nie śpię, łamiąc swoje postanowienie, żeby kłaść się wcześnie - opóźniam sen, żeby odsunąć nieuniknione nadejście jutrzejszego ranka. jeszcze 
jedna próba ucieczki" 

Cios spadnie wcześniej czy później, a na razie trzeba się cieszyć każdym najmniejszym drobiazgiem.Byle to trwało jak najdłużej.

(..) niektórzy ludzie , tacy jak ja, przechodzą piekło na ziemi, więc będą to już mieli z głowy po śmierci.

Wiem, że przez całe życie będę się miotała pomiędzy różnymi, wykluczającymi się nawzajem pragnieniami.







Szklany klosz - Sylwia Plath



Samotność długodystansowca - Alan Sillitoe - Będę długodystansowcem biegnącym na przełaj swoją własną ścieżką,

Będę długodystansowcem biegnącym na przełaj swoją własną ścieżką, choćby mi na niej było bardzo żle.

"Samotność długodystansowca"  Alan Sillitoe



niedziela, 23 sierpnia 2015

Gracz - Fiodor Dostojewski wszystko to przemknęło jak sen- nawet moja namiętność

Wszystko to przemknęło jak sen - nawet moja namiętność, a ta przecież była silna i prawdziwa, ale gdzie się teraz podziała? Doprawdy teraz mi przychodzi do głowy: " czy ja aby wtedy nie zwariowałem i czy nie siedziałem przez cały czas gdzieś w domu wariatów.."
Zaprzepaściłem siebie. Czym jestem dzisiaj? Zerem. Czym mogę być jutro? Jutro mogę zmartwychwstać i na nowo zacząć żyć! Mogę odnaleźć w sobie człowieka dopóki ten jeszcze nie zginął.

W każdym położeniu można zachować godność osobistą.

Człowiek jest z natury despotą i lubi być dręczycielem.


Gracz - Fiodor Dostojewski

Nieznośna lekkość bytu - Milan Kundera - Ale czy to była miłość! Czy nie była to po prostu histeria człowieka

Ale czy to była miłość? Czy nie była to po prostu histeria człowieka, który w głębi duszy uświadamia sobie swą niezdolność do kochania i zaczyna wmawiać sobie miłosć?

Możliwe, że nie jesteśmy w stanie kochać właśnie dlatego, że pragniemy być kochani, to jest dlatego, że domagamy się czegoś od tego drugiego (miłości) zamiast podchodzić do niego bez żadnych wymagań i pragnąc wyłącznie jego obecnosci.

Cóż może być warte życie jeśli pierwsza próba już jest życiem ostatecznym?
Einmal ist keinmal, powtarza sobie Tomasz niemieckie przysłowie. Coś, co stanie się raz, jak gdyby nie stało się nigdy. Jeśli  człowiek ma prawo tylko do jednego życia, to jakby nie żył w ogóle.

Nie chciał, żeby wiedziano, że Teresa  u niego sypia. Wspólny sen stanowił bowiem corpus delicti miłości. Z innymi kobietami nigdy nie dzielił snu. Nie znosił budzić się w środku nocy przy boku obcej istoty; czuł wstręt do wspólnego wstawania rano; nie życzył sobie, by ktoś słyszał, jak myje zęby w łazience; nie pociągała go intymność śniadania we dwoje.

Czy naprawdę miał zarzucić swe erotyczne przyjaźnie? Nie mógł. Nie miał siły opanować pożądania do innych kobiet. No i wydawało mu się to niepotrzebne. Nikt nie wiedział lepiej od niego, ze jego przygody w niczym nie zagrażają Teresie.

Sabina: Było to tak, jak gdyby ukryła się w muszli, a z oddali brzmiało morze nieprzyjaznego świata.

- Ponieważ kochać to znaczy wyrzec sie siły - odpowiedział cicho Franz

Zbrodnicze reżymy zostały stworzone nie przez zbrodniarzy, ale przez entuzjastów, przekonanych, że odkryli jedyną drogę do raju. Bronili jej zapamiętale i dlatego zamordowali wielu ludzi. Potem się okazało, że żadnego raju nie ma i że entuzjaści byli mordercami. Wtedy wszyscy zaczęli krzyczeć na komunistów: jesteście odpowiedzialni za nieszczęścia kraju (zbiedniał i podupadł), za utratę jego niepodległości (wpadł w ręce Rosji), za morderstwa sądowe! Ci, których obwiniano odpowiadali: Nie wiedzieliśmy! Okłamano nas! Wierzyliśmy! W głębi duszy jesteśmy niewinni.

Tomasz miał opinię najlepszego chirurga w szpitalu.

Jakże bezbronni jesteśmy wobec pochlebstw!

Inaczej mówiąc: miłość zaczyna  się w chwili kiedy kobieta wpisze się swym pierwszym słowem do naszej pamięci poetyckiej. W jego myślach było pełno Teresy i nie miał chęci na żadne przygody.

Przyszło mu do głowy, że jego gonitwa za kobietami była także jakimś es muss sein, imperatywem , który czynił z niego niewolnika. Pragnął wakacji. Ale zupełnych wakacji, a więc pozbycia się wszystkich imperatywów, wszystkich es muss sein!

Bóg obdarzył człowieka wolnością , możemy więc w końcu przyjąć, że nie jest odpowiedzialny za zło które człowiek czyni.

Braterstwo wszystkich ludzi świata można zbudować wyłącznie na kiczu.


"Nieznośna lekkość bytu" Milan Kundera