Spojrzenie wilka stepowego przenikało całą naszą współczesność, całą zapobiegliwą krzątaninę, całe karierowiczostwo i próżność, całą powierzchowną grę zarozumiałej, płytkiej duchowości - i niestety - sięgało jeszcze głębiej, nie tylko do braków i beznadziejności naszych czasów, naszej mentalności, naszej kultury, ale przenikało aż do serca człowieczeństwa.... Spojrzenie to mówiło; "Patrz, jakimi jesteśmy małpami!Patrz jaki jest człowiek!" (...) Odczuwał nienawiść i śmiertelną wrogość do wszystkich ludzi i do ich zakłamanych i zwyrodniałych manier i obyczajów.
Zapiski Hallera ... oznaczają dosłownie drogę przez piekło, bądź pełną lęku, bądź odważną, drogę przez chaos mrocznego świata duszy, podjętą w celu przejścia przez to piekło, stawienia czoła chaosowi, przecierpieniu zła do końca.
Nie szkoda niczego co minęło, szkoda tylko tego, co jest teraz...
Ach trudno jest znaleźć ślad Boga wśród życia jakie wiedziemy...
Z chwilą kiedy się rodzimy już jesteśmy winni..
....Jestem szaleńcem, jestem naprawdę wilkiem stepowym - jak często siebie nazywałem - jestem zwierzęciem zabłąkanym w obcym, niezrozumiałym świecie , zwierzęciem, które nie może już znaleźć swojego legowiska, swego pożywienia i chęci do życia. (...) Być może całe życie jest tylko okrutną pomyłką, jakimś gwałtownym i niefortunnym, poronionym tworem pramatki, jakąś dziką i straszliwie chybioną próbą natury.... człowiek jest może nie tylko na pół rozumnym zwierzęciem, lecz i dzieckiem Bożym, przeznaczonym do nieśmiertelności.
Jak tysiące jemu podobnych uczynił on z wyobrażenia, że o każdej godzinie droga do śmierci stoi przed nim otworem.. pocieszenie i oparcie. Oswojenie się z myślą, że to zapasowe wyjście stale jest otwarte dodawało mu siły, budziło w nim ciekawość wypróbowania cierpień i złych stanów, a gdy było z nim bardzo źle, mógł czasem, pomyśleć: "A jednak jest ciekawy ile właściwie człowiek potrafi wytrzymać! Jeśli osiągnąłem już granicę wytrzymałości to wystarczy mi tylko otworzyć drzwi i już mnie nie będzie". Jest wielu samobójców, w u których takie właśnie myśli wyzwalają niezwykłe siły.
musiałby spojrzeć w głąb chaosu własnej duszy i dojść do pełnej świadomości samego siebie.
Choć cel "stawania się człowiekiem" jest mu lepiej znany niż mieszczuchom, to jednak zamyka oczy i nie chce wiedzieć, że rozpaczliwe trzymanie się swego "ja" , rozpaczliwe "niechcenie umierania" jest najpewniejszą drogą do wiecznej śmierci, gdy tymczasem gotowość umierania, zrzucania powłok, wieczne oddanie swego "ja" przemianie, prowadzi do nieśmiertelności.
W ciągu tych lat straciłem zawód, rodzinę , dom, stanąłem poza wszelkimi grupami społecznymi, samotny, przez nikogo nie kochany, przez wielu podejrzewany, w ustawicznym gorzkim konflikcie z opinią publiczną i moralnością , i chociaż wciąż jeszcze żyłem w mieszczańskich ramach, to jednak z moim sposobem odczuwania , byłem pośrodku tego świata - obcy.
Jeżeli nawet w tych wszystkich moich bolesnych przemianach zyskałem coś niewidzialnego i nieuchwytnego - musiałem za to drogo zapłacić i raz po raz życie moje stawało się twardsze, cięższe, samotniejsze i bardziej zagrożone.
Niechby nawet samobójstwo było głupie, tchórzliwe i podłe, niechby było niesławnym i haniebnym wyjściem zapasowym - każde, nawet najbardziej hańbiące wyjście z tego młyna cierpień jest gorąco pożądane, tu już nie ma teatru szlachetności i heroizmu, tu postawiono mnie przed prostym wyborem między małym przelotnym bólem, a palącym, nie kończącym się , trudnym do wyobrażenia cierpieniem.
(...) a ponieważ oboje jesteśmy ludźmi samotnymi trudnymi, o pokrewnych duszach i chorobach duszy, więc mimo wszystko utrzymywała się między nami jakaś więź,
Rozczarowany szedłem dalej, nie widziałem dokąd, nie istniały dla mnie żadne cele, żadne dążenia, żadne obowiązki. Życie miało obrzydliwie gorzki smak, czułem jak narastający od dawna wstręt osiąga swój szczyt, jak życie mnie wyłącza i odrzuca. (..) Ach, gdzie bym tylko spojrzał, dokąd tylko skierowałbym myśl, nigdzie nie czekała na mnie radość, nikt mnie nie przywoływał, nic mnie nie nęciło, (..) Mój Boże, jakże to było możliwe? Jak mogło się to stać ze mną (...)Zdawało mi się , że nigdy dotąd sam przymus życia nie bolał mnie tak dotkliwie, jak w tej godzinie.
Hermina: - Czy nie rozumiesz, że dlatego ci się podobam i dlatego jestem dla ciebie ważna, bo przedstawiam coś w rodzaju zwierciadła, bo w moim wnętrzu jest coś, co daje ci odpowiedź i co ciebie rozumie? Właściwie wszyscy ludzie powinni być dla siebie takimi zwierciadłami i wzajemnie sobie służyć odpowiedzią i oddźwiękiem, (...) Nie jestem w tobie zakochana, Harry, ani ty we mnie. Ale potrzebuję ciebie, tak jak ty mnie potrzebujesz. Potrzebujesz mnie teraz, w tej chwili, bo jesteś zrozpaczony i trzeba ci pchnięcia, które wtrąciłoby cię do wody i przywróciło życie,
Tego mi nie wybaczą, gdyż oczywiście oni sami są absolutnie niewinni: cesarz, generałowie, wielcy przemysłowcy, politycy, prasa... nie mają sobie absolutnie nic do zarzucenia, nie poczuwają się do żadnej winy. Można by sądzić, że na świecie, wszystko układa się wspaniale, tylko, że w ziemi leżą dziesiątki milionów pozabijanych ludzi.
Harry:Ale nikt nie chce, nikt nie chce uniknąć następnej wojny, nikt nie chce sobie i swoim dzieciom oszczędzić następnej masowej rzezi, skoro nie może osiągnąć tego tańszym kosztem, Godzinę pomyśleć, na chwilę wniknąć w siebie i postawić sobie pytanie, w jakim stopniu sami bierzemy udział i ponosimy winę za nieład i złość w świecie... widzisz tego nikt nie chce!
Hermina: Walka przeciw śmierci drogi Harry, jest zawsze rzeczą piękną, szlachetną, cudowną i czcigodną, a więc i walka przeciw wojnie. Ale jest też zawsze beznadziejną donkiszoterią.
Harry: Może to i prawda, ale takimi truizmami, że wszyscy i tak niedługo będziemy musieli umrzeć i że wobec tego wszystko jest obojętne, czyni się całe życie obojętnym i głupim.
Hermina: twoje życie również i przez to nie stanie się płytkie i głupie, że wiesz, iż twoja walka jest bezskuteczna.
Chcę czegoś więcej. Nie jestem zadowolony ze stanu szczęśliwości, nie jestem do tego stworzony, to nie jest moim przeznaczeniem. Moim przeznaczeniem jest coś przeciwnego. Tęsknię za cierpieniem, które uczyni mnie gotowym i żądnym śmierci. (...) Lekkie życie, lekka miłość, lekka śmierć - to nie dla mnie.
Musisz zginąć wilku stepowy. Jesteś dla tego prostego, wygodnego, dzisiejszego świata zadowalającego się byle czym, za bardzo wymagający i za głodny, on cię wypluwa, masz dla niego o jeden wymiar za dużo.
Jest wielu świętych, którzy najpierw byli wielkimi grzesznikami, grzech może być również drogą do świętości, grzech i występek.
Ach, pomyślałem, niech się dzieje co chce, wreszcie i ja raz jestem szczęśliwy, promienny, oderwany od samego siebie..
Jest pan tutaj w szkole humoru, ma pan nauczyć się śmiać. Otóż wszelki humor wyższego rzędu zaczyna się od tego , że nie bierze się już poważnie własnej osoby..
NIECH SIĘ PAN NAUCZY BRAĆ SERIO TO, CO JEST TEGO WARTE, A Z RESZTY NIECH SIĘ PAN ŚMIEJE!
"Wilk stepowy" Herman Hesse
- prozaik, poeta i eseista niemiecki (1877 - 1962) laureat Nobla -1946
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz