poniedziałek, 4 stycznia 2016

Kompleks Portnoya - Philip Roth - Dlaczego żywię do siebie tyle nienawiści i obdzieram się sam ze skóry?

Panie doktorze, proszę mi powiedzieć, czego mam się najpierw pozbyć - nienawiści ... czy miłości?

Dlaczego ta kobieta była tak potwornie nieczuła na wrażliwość rodzonego syna - z jednej strony tak nieczuła na mój wstyd, , z drugiej zaś wychodząca naprzeciw moim najskrytszym pragnieniom.

Ale monolog matki ciągnie się dalej. (..) jestem bez przerwy bombardowany mrożącymi krew w żyłach rozdziałami z jej życia pełnego niebezpieczeństw.

o rodzicach Ronalda Nimkina, który popełnił samobójstwo: idą przez życie bez żadnego pojęcia o uczuciach i pragnieniach innych ludzi poza nimi samymi. (..) Pani Nimkin, co zabiło pani Ronalda, niedoszłego pianistę: PANI CHOLERNY EGOIZM I GŁUPOTA.

Kim one na litość boską są te żydówki, które wychowywały nas w dzieciństwie? (..) to nie ich wina, że obdarzono je mową - gdyby krowy umiały mówić, wygłaszałyby pewno podobne idiotyzmy.

Niech mnie Pan uwolni od roli zasypywanego pieszczotami syna, którego gram w tym żydowskim dowcipie.

(..) kto miał najbardziej kastracyjną matkę, najbardziej ciemnego ojca?

To jej własne słowa utrwalone na taśmie magnetofonowej mojego umysłu. I nadal mnie dobijają!

Mój zdrowy umysł to po prostu dziedzictwo strachu, które wyniosłem z mojej idiotycznej przeszłości.

Nienawidzę Żydów za ich tępotę, egoizm, niewiarygodnie dziwne przekonanie o własnej wyższości.

Ja zaś dostaję  ciepły obiad a wraz z nim wszystkie zahamowania.

Zakochany w sobie chłoptaś . Tylko na takie miano zasługujesz. A akcentem na "sobie". Masz serce ja pusta lodówka, a w żyłach płyną ci kostki lodu. Aż dziw bierze, że nie grzechoczesz podczas chodzenia. (..) tylko w członku potrafisz odczuć dreszcz emocji! Ty jęczyduszo, wiecznie użalający się mazgaju, Już od pierwszej klasy zajmowałeś się tylko i wyłącznie sobą.

samoudręka zawsze czyha tuż, tuż, oddalona o jedno tylko wspomnienie

Nadal walczę z rodziną!

Gdzie się podział zdrowy rozsądek, który miałem w wieku dziewięciu, dziesięciu lat? Dlaczego żywię do siebie tyle nienawiści i obdzieram się sam ze skóry? W dodatku jestem taki samotny!

Jak ty pomiatasz własnym życiem. Dlaczego? (..) jesteś tylko nienawidzącym siebie żydem.

I znów historia się powtarza, znów jestem wciśnięty w odległą przeszłość, w to co było. w to co się nigdy nie spełni. Drzwi się zatrzaskują, już jej nie ma, mojej wybawicielki! mojej bratniej duszy! a a skamlę na podłodze ze wspomnieniami, ze swoim nie kończącym się dzieciństwem, z którego nie mogę zrezygnować, albo które nie może zrezygnować ze mnie.

"Kompleks Portnoya"

Philip Roth - ur 1933 pisarz amer pochodz żydowskiego












Rubio - William Wharton - Któż to wie, Dolores? Czy twoja religia nie głosi, że życie jest padołem łez?

Boże  jak trudno czasem pozbyć się pewnych natrętnych myśli! Krążą obsesyjnie wokół jednej sprawy i nic nie można na to poradzić.

W końcu zaczynam przychodzić do siebie po ostatnich przeżyciach.

Już od dawna nie czułem takiego wewnętrznego spokoju.

Na skraju miasteczka zsiadam i idę prowadząc osła. Kupuję dwa worki cementu i wkładam po jednym do każdego kosza. Wracamy do domu. Jozue biegnie truchcikiem obok mnie. Tak właśnie powinno się żyć. Spieprzyliśmy wszystko przez te maszyny i inne zdobycze cywilizacji.

Problem w tym, że traktuję wszystko co mówią ludzie bardzo serio i po prostu nigdy nie chwytam zakamuflowanego dowcipu. Uchodzę za człowieka, który nie ma w ogóle poczucia humoru. Najwyraźniej brakuje mi odpowiedzialnej za to części mózgu.

Ogarnia mnie niepokój, powraca ciemność, znów mam wrażenie, że rozpadam się na atomy.

Doszliśmy do punktu, w którym nasze drogi się rozeszły, klamka zapadła. (..) przecinam kolejny wiążący mnie z przeszłością sznurek.

Pracowałem dziś ciężko i zmorzył mnie sen.

Amerykanów uczy się od dziecka, że nie należy nigdy płakać i użalać się nad sobą.

Człowiek pracując ciężko przezwycięża swoje smutki. Pomaga wziąć się w garść.

Kiedy patrzę z góry na barwny skalisty pejzaż mam wrażenie że oglądam zwolniony film klatka po klatce przesuwają się kolejne obrazy. Schodząc z drabiny zatrzymuję się kilka razy, żeby nasycić nimi wzrok. Boże jakie to wszystko piękne.

Uważałem, że kochałem Gerry, ale on miała rację , nie potrafiłem nawet określić na czym polega miłość.

Nikt postronny nie zna prawdy.

Ciemność schodzi na ziemię i zasnuwa wszystko dookoła jak wlany do szklanki wody atrament.

Kiedy ponownie sięga po fajkę daję mu swoją zapalniczkę. Widok tego drobiazgu przywoływał tylko bolesne wspomnienia.

Jak wspaniale mieć swoje miejsce na ziemi zwane domem.

Ogarnia mnie dziwne uczucie, liczy się tylko to co jest teraz, w tej chwili nie pamiętam niczego z przeszłości, niczego nie oczekuję.

Czy rzeczywiście jestem "patologicznie nieszczery wobec własnych emocji"?

Coś mi się zdaje, że Pan się boi kobiet.

- Któż to wie, Dolores? Czy twoja religia nie głosi, że życie jest padołem łez?

Szczęście wydaje się  czymś nieosiąganym dopóki się go nie zazna. Zaczynam zapominać o całej grozie życia, o tym, jak może być straszne. Wiem jednak, że tak naprawdę nigdy nie zapomnę, że ta groza zawsze będzie się czaić w najgłębszych zakamarkach mojej podświadomości.

"Rubio"

William Wharton  (1925- 2008) amer psycholog, malarz i pisarz






sobota, 2 stycznia 2016

Grek Zorba - Nikos Kazantzakis - Raz jeszcze poczułem , jak prostą, codzienną rzeczą jest szczęście...

Od czasu gdy nauczyłem się grać na santuri, stałem się innym człowiekiem. Kiedy dręczy mnie smutek  lub doskwiera mi bieda, gram na santuri i to mnie pociesza.

Myślałem, jak szczęśliwy jest człowiek, któremu przed śmiercią dane było żeglować po morzu egejskim.

Chwilami brała mnie litość. Litość buddyjska, zimna jak wniosek sylogizmu metafizycznego. Litość nie tylko dla ludzi, lecz dla całego świata, który walczy, krzyczy, płacze, żywi jakieś nadzieje i nie widzi, że wszystko to jest mirażem nicości.

Mówię ci dziwny jest ten świat, a człowiek na nim to wielka bestia. Wielka bestia i wielki bóg.

buddyjska pieśń: "kiedy wreszcie odejdę w pustkę samotny, bez towarzyszy, bez radości  i bez smutku, jedynie ze świętym przeświadczeniem, że wszystko jest tylko snem?

Człowiek to zwierzę. Jeśli jesteś dla niego bezwzględny - będzie cię szanował i bał się. Jeśli jesteś łagodny - wydrapie ci oczy.

Dom wydaje się pusty, a przecież jest w nim wszystko, co niezbędne. W gruncie rzeczy człowiek potrzebuje niewiele.

Nie staraj się ludziom otwierać oczu. Gdybyś im otworzył - cóż by zobaczyli? Własną nędzę! Niech więc mają oczy zamknięte ... I niech dalej śnią! ... Chyba że , gdy otworzą oczy, pokażesz im lepszy świat niż ciemności, w których poruszają się teraz... Pokażesz?

Rzadko szczęście odczuwamy wtedy kiedy jest naszym udziałem. Dopiero gdy przeminie spoglądamy wstecz i nagle pojmujemy- niekiedy ze zdumieniem - jak bardzo byliśmy szczęśliwi.

Raz jeszcze poczułem, jak prostą, codzienna rzeczą jest szczęście - szklanka wina, kasztany, lichy piecyk, szum morza. Nic więcej.

Nie spełnione nadzieje jak motyle, którym wyrwano skrzydła, czynią z nich toczące moje serce robaki.

Czasami jest to melodia dzika - stajesz zaskoczony, pojmując nagle, że wiodłeś życie puste i jałowe, niegodne człowieka. Kiedy indziej melodia pełna bólu sprawia, ze czujesz, iż życie przemyka ci się jak piasek między palcami i nie ma na to rady.

Konfucjusz mówi: " Wielu szuka szczęścia  ponad ludzką miarę, inni poniżej jej, lecz ono znajduje się obok człowieka". To prawda istnieje tyle rodzajów szczęścia ile miar poszczególnych ludzi.

Nawet najwznioślejsze idee, widziane od podszewki są tylko bawidełkami wypchanymi trocinami ze zręcznie ukrytą w środku sprężyna.

Życie w odróżnieniu od śmierci jest pasmem kłopotów.

Bóg jest wielkim panem, a wielkość to przebaczenie.

Życie przemija jak błyskawica.

Omotać siecią słów, schwytać i wyzwolić się od niego.

W naszej jaźni gnieżdżą się ponure, mordercze siły, złowrogie popędy do zabijania, niszczenia, nienawiści i gwałtu. Jedynie sztuka jak czarodziejska fujarka potrafi nas od nich uwolnić.

Wystroiła się jak wiedźma na sabat.

Słońce pali jak piec hutniczy. Ani kropli deszczu.

Nie wierzę w tajemne siły, które podobno opiekują się człowiekiem. Wiem natomiast, że istnieją siły ślepe, uderzające na lewo i prawo, niszczące bezmyślnie i bez celu każdego, kto znajdzie się w ich zasięgu.

Śmierć jest niczym - jedno dmuchnięcie i świeca gaśnie - ale starość to straszna hańba!

Każdy człowiek ma jakiegoś fioła, ale zdaje się, że największym jest mniemanie, że się nie ma go wcale.

Gdy ciebie nie ma znów ogarnia mnie ziąb.

Życie jest ciężkie, nawet dla tych, którzy mieli szczęście! Bardzo ciężkie.

Pozwalasz mi istnieć tylko przez chwilę, ale tą chwilą się żywię.

Kobieta jest słabym, delikatnym stworzeniem, trzeba postępować z nią tak troskliwie jak z porcelanową wazą.

Uczynisz cud jeśli skupisz myśl tylko na jednej sprawie.

Oto moje dawne, młodzieńcze, wspaniałe sny - jak skrzydła oskubane z piór...

Dzień był olśniewający niby diament najczystszej wody. Zdawało się, że im wyżej wchodzimy, tym czystsze i radośniejsze stają się nasze dusze. Raz jeszcze przekonałem się, jaki wpływ wywiera na umysł czyste powietrze, głęboki oddech i bezkresny horyzont.

Wiara porusza góry i drzazga ze starych drzwi staje się przenajświętszą relikwią.

Przebrzydłe drapieżne kuny, chcą wyssać ze mnie całą moją siłę.

Wszyscy jesteśmy braćmi, wszyscy jesteśmy żerem dla robaków.

Obserwuj ruch gwiazd jakbyś się poruszał razem z nimi.

W naszych głowach mieści się zapewne takie kino co gada.

Strzegliśmy się by nie obudzić drzemiącego w nas demona  - strachu przed śmiercią.

Każdy ból rozdziera mi serce na dwoje. ale ono zdruzgotane i poranione goi się od razu i nie ma śladu po ranie. Cały jestem pokryty bliznami dlatego wytrzymuję tyle.

Przestałem wspominać co było wczoraj, przestałem myśleć, co będzie jutro. Interesuje mnie  tylko to , co  się dzieje dziś , teraz!

W niepamięci ginęły drobne codzienne troski, przestawały istnieć ciasne granice. Utożsamiając się z innymi ludźmi, z wszelkim stworzeniem i Bogiem, osiągałeś jedność ze Wszechświatem.

Mówią, że los jest ślepy, nie wie dokąd dąży, potyka się o przechodniów, a tego na kogo padnie nazywają szczęściarzem. Do diabła z takim szczęściem.

W momencie kiedy wszystko dzieje się na opak, wielkim szczęściem jest sprawdzenie, iż własne serce - wystawione na próbę - ma hart i wytrzymałość. Gdy wydaje się, że jakiś niewidzialny, wszechmocny wróg, którego jedni nazywają Bogiem inni diabłem, dopada nas, usiłuje powalić, a my trwamy nieugięci, mając wewnętrzną świadomość odniesionego zwycięstwa, odczuwamy radość i dumę w pełnym znaczeniu tego słowa, mimo iż pozornie los nas powalił. Poniesiona obiektywnie klęska staje się wtedy źródłem wielkiej, choć niełatwej satysfakcji.

Szczęście to pełnienie obowiązku, a im obowiązek cięższy , tym ono większe.

Biegłem z góry usiłując  zmęczeniem fizycznym osłabić ból psychiczny.

Rozsądek przywrócił znowu ład w moim sercu.

Myślałem jaką okrutną zagadką jest życie.

Przez wiele dni pozostał na mych wargach smak śmierci. Ale serce doznało ulgi

"Grek Zorba"

Nikos Kazantzakis - (1883 - 1957) grecki powieściopisarz, poeta, dramaturg, myśliciel







Niecierpliwość serca - Stefan Zweig- Ostatecznie trzeba przecież wiedzieć czy się żyło tępo i głupio, czy też miało się cel.

Antoni Hofmiller: W takich chwilach odczuwałem jakieś zagadkowe zdumienie , że nie mając nic do zaofiarowania prócz bezgranicznej litości, posiadałem tyle mocy nad drugim człowiekiem.

Dopiero gdy wiadomo że się jest czymś dla innych , czuje się treść i sens własnej egzystencji.

Prawdziwe współczucie nie da się włączyć i wyłączyć jak kontakt elektryczny, i że każdemu kto bierze udział w cudzym losie, częściowo zostaje odebrana jego własna wolność.

O Kekesfalva: o wiele ważniejszym mu się wydawało być bogatym niż uchodzić za bogatego (jak gdyby czytał mądre Paralipomena Schopenhauera, o tym czym człowiek jest lub jakim się wydaje)
o pannie Dietzenhof:  była to istota o złamanym stosie pacierzowym, człowiek bez woli, którego można owinąć wokół palca.

Intensywne rozkoszowanie się bieżącą chwilą zawsze pozwala zapomnieć o przeszłości.

Ta przeklęta litość to broń obosieczna, a kto nie umie się z nią obchodzić, niech do niej nie przykłada ręki, a przede wszystkim serca (..) Tak kochany panie poruczniki, litość należy mocno trzymać w karbach, aby nie narobiła gorszych szkód niż wszelka obojętność (..) Nie ma igraszek cudzymi uczuciami.

Litość to piękna rzecz ale istniej litość dwojakiego rodzaju. Jedna małoduszna i sentymentalna, która właściwie jest tylko niecierpliwością serca pragnącego się jak najprędzej uwolnić od przykrych wzruszeń, wywołanych przez cudze cierpienie - nie jest to wcale współczucie, lecz instynktowne odsuwanie cudzego cierpienia od własnej duszy.

Prawda jest zawsze gorzkim lekarstwem. (..) Oczywista, że należy im prawdę powiedzieć ... ale przynajmniej wtedy gdy będą ją mogli znieść.

... a chociaż kolana mu drżą i wargi wyschły z pragnienia, musi teraz jako ofiara swej litości biec coraz dalej i dalej, dźwigając na sobie niegodziwego i podstępnego starca, niby własny, nieuchronny los. (..) serce mi biło jakby chciało z piersi wyskoczyć

Po raz pierwszy zacząłem rozumieć, że winę za najgorsze na świecie uczynki  ponosi nie tylko zło i brutalność, lecz prawie zawsze słabość.

Edyta: Lepiej zdechnąć niż być przedmiotem współczucia. (..) nic mi nie pomoże samoudręka a dręczy się tym innych.

(..) żadna namiętność ludzka nie wybucha z większą rozpaczą, jak właśnie owa beznadziejna, bezcelowa miłość tych pasierbów Boga, którzy swą ziemską egzystencję mogą uważać usprawiedliwioną jedynie wtedy, kiedy kochają i są kochani. (..) z najgłębszej otchłani rozpaczy płynie jęk najposępniejszej, a  potężnej chęci życia.

W marnej komedii zdarza się czasem smutny bohater intrygi, o którym każdy na widowni wie od dawna, w jakich się opałach znalazł, on zaś jedyny, naiwny i głupi dalej gra ze śmiertelną powagą swą rolę, nie zwraca uwagi na nic i nie dostrzega sieci, w jaką się zaplątał. (..) istnieje udręka inna, może nawet gorsza od tęsknoty i pożądania: miłość wbrew woli człowieka kochanego i jego bezbronność wobec czyjejś natarczywej namiętności. (..)  oto byłeś wolny, należałeś do samego siebie i żadnej winy nie wyrzucało ci sumienie, aż nagle szczuty i osaczony, stajesz się zdobyczą i celem nieupragnionego pożądania.

Instynkty zawsze są czujniejsze od naszych najbardziej trzeźwych myśli.

Nie myśleć o tym - dziecinny rozkaz! Jak gdyby wzburzone nerwy mogły się poddać cuglom i nakazom woli. Nie myśleć , gdy myśli niby spłoszone konie boleśnie bijące kopytami, pędzą w wąskiej przestrzeni między skroniami. (..) Nawet przez sen, nawet przez czarną pokrywę snu przegryzały się niestrudzone szczury ciemnych myśli, wciąż te same, wciąż te same, a gdy obudziłem się nazajutrz, czułem się rozbity i wyczerpany, jak gdyby wyssał mnie wampir. (..) Trzy godziny ćwiczeń, cztery godziny konnej jazdy, można uciec przed samym sobą.

Gdy szyby są jasne  myśleć można wyraźniej niż wówczas gdy się jest zacieśnionym w złej ciemności , snadnie rodzącej widziadła.

..Niezręcznie podaną litością można zranić.

Trzeba wreszcie skończyć z tymi wiecznymi względami w stosunku do innych.

doktor Condor: ostatecznie trzeba przecież wiedzieć czy się żyło tępo i głupio, czy też miało się cel.(..) opłaca się wziąć na siebie sprawę ciężką, jeżeli innemu człowiekowi przez to się ją ułatwi.
(..) sądzę, że jest pan partnerem, na którym niezbyt można polegać z powodu niestałości jego uczuć i wybitnej niecierpliwości serca. Ludziom ulegającym takim nastrojom nie należy nakładać poważnych obowiązków.

Uciec można przed wszystkim, ale nigdy przed samym sobą.

Z fizycznych wyczynów wpływa zawsze zadowolenie na psychikę człowieka.

Dość mam tej przeklętej litości i dość tego wiecznego żądania, abym dawał z siebie coraz więcej. (..) Już znowu litość silniejsza była ode mnie i od mej woli. Oddałem siebie. Nie należałem już do siebie samego. (..) Nie byłem już Bogiem , lecz małym, żałosnym człowiekiem, który swą słabością  podle
szkodził, a litością rujnował i niszczy.

Złośliwość konserwuje.


"Niecierpliwość serca"


Stefan Zweig -  (1881-1942) austriacki poeta, prozaik i dramaturg , głównym przedmiotem jego zainteresowania jako pisarza była psychologia, znajdował się pod znacznym wpływem pracy Freuda. Ocenia się, że był dobrym znawcą ludzkiej psychiki, co znalazło odzwierciedlenie w jego twórczości.  (popełnił wraz z żoną samobójstwo jako wyraz protestu przeciwko hitleryzmowi)

Stefan Zweig

















środa, 16 grudnia 2015

Poza ciszą - Jonathan Carroll - Ile waży życie? Czy jest ilorazem naszych dobrych lub wartościowych uczynków podzielonych przez ilość złych?

Ile waży życie? Czy jest ilorazem naszych dobrych lub wartościowych uczynków podzielonych przez ilość złych?

Gdy wszystkie te drobne rzeczy złożysz do kupy, mają swoją wagę.

Było to jak tumor mózgu, albo śmiertelna choroba, która po latach uśpienia budzi się i zaczyna pożerać człowieka od wewnątrz.

Jak mogłem  zrobić sobie coś takiego?

Po prostu kochała mężczyznę, który nadmuchał ją jak balon, a potem nie udzielając instrukcji, przeciął liny i wysłał ją by dryfowała poprzez przestrzeń.

Żadna wielka miłość nie umiera do końca. Możemy strzelać do niej z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza, wie jak przeżyć. Potrafi znaleźć sobie drogę do wolności i zaskoczyć nas, pojawiając się, kiedy już jesteśmy cholernie pewni, że umarła, albo że przynajmniej leży bezpiecznie schowana pod stertą innych spraw.

Nie była przygotowana na cios, jeżeli ktoś w ogóle bywa na to przygotowany

Widziałam ludzi wyssanych z życia z błahszych powodów.

Jest takie przysłowie, które mówi, że człowiek ma dwa razy w życiu ujrzeć chwałę Boga - we wczesnym okresie dojrzewania i kiedy ma czterdzieści pięć lub pięćdziesiąt lat.

Któż wie ile w nas cech wrodzonych, a ile nabytych poprzez wychowanie i edukację.

Oto potworności, do jakich jesteśmy zdolni, żeby ratować siebie.

Większość ludzi jest ogłuszona przez łoskot nieodpartych potrzeb swoich ego. Dlatego tak wiele jest między ludźmi zła, tak wiele śmiertelnych pomyłek.

Czy były to setki tysięcy rzeczy, które zrobiliśmy z czystej miłości, a które mimo to były tak złe, że nawet wróg nie wymyśliłby lepszego sposobu, by zniszczyć naszego chłopca?

Lepiej się przyznać do własnej głupoty niż starać się ją ukryć.

Jeśli czarno się czujesz to czarno widzisz.




Zmartwychwstanie - Lew Tołstoj - Gdyby tylko w porę dostrzec belkę we własnym oku, o ile bylibyśmy lepsi?

Gdyby tylko zawsze w porę dostrzec belkę we własnym oku, o ile bylibyśmy lepsi?

A jednak w głębi duszy czuł już całe okrucieństwo, podłość, nikczemność nie tylko tego postępku, lecz całego próżniaczego, rozpustnego, bezwzględnego i samolubnego życia.

Książe Dymitr Niechludow: Rozerwę kłamstwo, które mnie oplątało, choćby mnie to miało, nie wiem ile kosztować, do wszystkiego się przyznam, wszystkim powiem prawdę i uczynię to, co nakazuje prawda. (..) Boże dopomóż mi , naucz mnie , przyjdź i zamieszkaj we mnie , i oczyść mnie od wszelkiego brudu.

To obrzydzenie, które ostatnio, a zwłaszcza dzisiaj czuł do ludzi, było obrzydzeniem do samego siebie. (..) Dziwna rzecz: odkąd Niechludow pojął, że jest zły i sam sobie stał się wstrętny, przestał odczuwać wstręt do innych.

I w jego wyobraźni nastąpiło to, co zdarza się tak często, a mianowicie, że dawno nie widziana twarz ukochanego człowieka, która z początku zdumiewała zewnętrznymi zmianami, jakimi ją naznaczyły lata rozłąki, stopniowo staje się zupełnie taka sama jak była przed wielu laty; znikają wszystkie zmiany i przed oczyma duszy zostaje tylko charakterystyczny wyraz jedynej, niepowtarzalnej, duchowej osobowości.

o matce: Wmawiał w siebie , że pragnie by wyzwoliła się od cierpień, w rzeczywistości zaś chciał sam uwolnić się od widoku jej cierpienia.

Przecie ten chłopak nie jest jakimś wyjątkowym złoczyńcą, ale najzwyklejszym człowiekiem, tym zaś czym jest stał się tylko dlatego, że znajdował się w warunkach, które tworzą takich ludzi. I chyba jest zupełnie jasne, że po to by nie było takich chłopców, trzeba się postarać o usunięcie warunków, w których kształtują się te nieszczęsne istoty.

Okropność! Człowiek nie wie czego tu więcej - okrucieństwa czy nonsensu. Ale zdaje się, że zarówno jedno jak i drugie doprowadzono do ostatecznych granic.

Nie dostrzegamy, że ci ludzie stworzyli sobie wypaczone pojęcia o życiu, o tym co dobre, a co złe, po to by usprawiedliwić swoje poglądy, a nie dostrzegamy tylko dlatego, że ludzie o tak wypaczonych pojęciach stanowią większość i że my sami do nich należymy.

Co było wcześniej: czy najpierw ulitował się nad nią, czy też najpierw przypomniał sobie własne grzechy, swoją ohydę właśnie w tym, co jej teraz zarzucał - tego nie pamiętał. Ale nagle poczuł się winny i zrobiło mu się jej żal.

Dla Niechludowa było jasne, że obaj ci ludzie mieli natury bogate, a byli tylko zaniedbani i zdeformowani psychicznie, jak bywa z roślinami, o które nikt nie dba.

Wiedział, że w sytuacji, w której ich postawiono musieli być tacy, jacy byli, a jednak nie mógł opanować odrazy.

Ale z ludźmi nie można obchodzić się bez miłości, tak samo jak nie można obchodzić się nieostrożnie z pszczołami. Jeżeli zacząć się obchodzić z nimi nieostrożnie, można zaszkodzić i im i sobie.

Chłopi stopniowo doszli do takiego stanu, że sami nie widzą całej okropności swej doli i nie skarżą się na swój los. Dlatego my również uważamy, że to jest rzecz naturalna i że tak być powinno. (...) Trzeba znaleźć środki żeby tak nie było, albo przynajmniej samemu nie brać w tym udziału.

Co zrobić żeby ludzie żyjący w naszej epoce, chrześcijanie, humanitarni, po prostu dobrzy ludzie, zaczęli popełniać najokropniejsze łajdactwa, nie czując, że są winni, to możliwe jest tylko jedno rozwiązanie: trzeba, żeby było tak właśnie jak jest, trzeba, żeby ci ludzie zostali gubernatorami, naczelnikami więzień, oficerami stójkowymi, to jest żeby po pierwsze byli przekonani, że istnieje tak instytucja, zwana służbą państwową, która pozwala obchodzić się z człowiekiem jak z rzeczą, bez ludzkiego , braterskiego stosunku do niego, a po drugie, żeby organizacja tej służby państwowej była tak pomyślana, żeby odpowiedzialność za skutki ich postępowania z ludźmi nie spadała osobiście na nikogo.

Jedyny  i niewątpliwy sposób ocalenia przed okrutnym złem, które ludzie cierpią, polega tylko na tym, żeby ludzie uznawali się zawsze za winnych wobec Boga i dlatego za niezdolnych ani do tego, by karać ani do tego, by innych zmuszać do poprawy. (..) Ludzie chcieli dokonać rzeczy niemożliwej: sami będąc źli, chcieli naprawiać zło (..) należało przebaczać, zawsze wszystkim przebaczać, nieskończoną ilość razy, ponieważ nie ma takich ludzi, którzy sami nie byliby winni.



"Zmartwychwstanie" - Lew Tołstoj

środa, 9 grudnia 2015

Haruki Murakami - Kronika ptaka nakręcacza- Czy w ogóle jest możliwe by jeden człowiek całkowicie zrozumiał drugiego?

Czy w ogóle jest możliwe, by jeden człowiek całkowicie zrozumiał drugiego?

Gdy trzeba iść w górę należy znaleźć najwyższą wieżę i wspiąć się na sam szczyt. A gdy ktoś ma iść w dół, powinien znaleźć najgłębszą studnię i zejść na samo dno. Kiedy nie ma nurtu, należy spokojnie czekać. Jeżeli przeciwstawisz się nurtowi, wszystko wyschnie. A jeżeli wszystko wyschnie, świat wypełni ciemność... Gdy odrzuci się siebie ma się siebie.... Ciężko jest czekać aż pojawi się nurt, ale kiedy trzeba czekać, to trzeba. W tym czasie należy się zachowywać jakby człowiek nie żył. - To znaczy, że przez pewien czas powinienem być jak umarły? - Właśnie tak, gdy umrzesz pojawi się wir. (..) niech pan zapomni o wszystkim, jakby pan spał.

Jak się człowiek przyzwyczai, że nie dostaje tego, czego pragnie, to stopniowo już sam nie wie czego naprawdę chce.

Argumenty nie musiały być ściśle logiczne, musiały tylko wyglądać na logiczne. Liczyło się jedynie, czy wpływały na uczucia mas.

Po upływie odpowiednio długiego czasu emocje tracą ostrość i stają się nieszkodliwe. I prędzej czy później o nich zapominam.

Niech pan przestanie myśleć o rzeczach skomplikowanych i oczyści swój umysł.

Porucznik Mamiya: moje życie minęło jak sen.
(..) nie boję się smierci. Jej nadejście byłoby dla mnie raczej wybawieniem. Wyzwoliłoby mnie na zawsze od cierpienia bycia sobą, od tego wiezienia, z którego nie ma ucieczki.

(..) Są na świecie rzeczy, których lepiej nie wiedzieć.

May Kasahara:  takie drobne rzeczy są stosunkowo ważne
(..) z panem jest zasadniczo coś nie tak i to jak magnes przyciąga różne kłopoty.
(..) Panie ptaku nakręcaczu przecież nikt nie mógłby dokonać tego o czym pan mówił "no to teraz zbuduję nowy świat" albo "no to teraz zbuduję nowego siebie" . Gdyby nawet myślał pan, że się udało, że stworzył pan innego siebie, pod spodem ciągle byłoby to samo stare ja, które w pewnej chwili wystawiłoby łeb i powiedziało: "A kuku". Pan tego nie rozumie, pan jest z innej planety. I pana zamiar stworzenia siebie na nowo też jest z innej planety. Teraz na pewno padł pan ofiarą zemsty. Mści się na panu ten świat, który chciał pan odrzucić i własne ja, które chciał pan odrzucić.

Malta Kano: Jest to coś co musi pan zdobyć o własnych siłach, własnymi rękami.

Kreta Kano: Lecz choć byłam samotna nie czułam się nieszczęśliwa. Mogłam się mocno oprzeć na samej sobie. Przynajmniej teraz miałam siebie, miałam się na kimś oprzeć. Ta nowa ja czuła ból, ale nie był on tak gwałtowny jak przedtem. Jednocześnie nie wiadomo kiedy nauczyłam się jak się od niego odseparować. To znaczy, że potrafią się odseparować od siebie czującej ból. Potrafię się rozdzielić na cielesną i niecielesną siebie. Ból był kluczem do rozdwojenia świadomości. Potem nauczyłam się do pewnego stopnia oddzielać się od siebie kiedy chciałam.(..) nauczyłam się panować nad nową sobą  i zapamiętałam sposób oddzielania ducha od ciała. W końcu po raz pierwszy w życiu mogłam żyć w spokoju. Oczywiście ciągle jeszcze nie osiągnęłam prawdziwej siebie . Jeszcze wiele mi do tego brakuje (..) ale przeszłam transformację. (..) teraz staram się osiągnąć nową siebie. Staram się stanąć mocno na ziemi jako ja sama.

Malta Kano do Krety Kano: Różne doświadczenia, które cię spotkały musiały być bolesne i gorzkie, lecz jak sama powiedziałaś zbliżasz się stopniowo i po trochu do prawidłowego stanu. Najtrudniejszy okres minął i nie wróci. Nic podobnego już ci się więcej nie zdarzy. Gdy minie odpowiedni czas zapomnisz o różnych rzeczach, choć nie będzie to proste. Człowiek nie może zyć nie będąc prawdziwym sobą. Tak samo jak z ziemią pod stopami. Gdy nie ma ziemi nie można nic na niej zbudować. (..) twoje ciało zostało zbrukane przez  tego mężczyznę. To nie powinno się zdarzyć. Lecz miałaś szczęście. Mogłaś zostać na zawsze zgubiona, być może musiałabyś błądzić w zupełnej nicości. Na szczęście akurat wtedy przypadkiem nie byłaś prawdziwą sobą i efekt był wręcz przeciwny. Udało ci się wyzwolić z tego prowizorycznego ja. (..)

Wydawało mi się że aby zastanowić się nad rzeczywistością, trzeba się od niej jak najbardziej oddalić, na przykład na dno studni.

-Nie mam przyjaciół. Nie mam pracy, nie mam dochodów. Nie mam perspektyw na przyszłość i nie mam celu w życiu. Czy to jest dla mojego dobra? Co zrobiłyście mnie i Kumiko.
-sądzę, że te rzeczy musiały się kiedyś zdarzyć prędzej czy później. A skoro i tak miały się zdarzyć to czy nie lepiej że zdarzyły się wcześniej? Bo mogło się zdarzyć coś o wiele gorszego.

Nikt nie wie co się jutro może zdarzyć , a jeszcze mniej wiadomo, co będzie pojutrze.

Rzeczywistość składa się z kilku warstw.

Wciąż byłem zagubiony w labiryncie. Nie mogłem rozwiązać nawet  najmniejszego supełka.

Doszedłem do pewnego wniosku:  nie mogę uciec i nie powinienem uciekać. Nie uda mi się uciec, to coś i tak mnie znajdzie. Wszędzie. (..) Są rzeczy, od których nie można uciec, jeśli nawet odejdzie się od nich bardzo daleko.

Kreta Kano: jak pan wie świat jest pełen krwawej przemocy, żeby przetrwać trzeba być silnym.

Możliwe że przegram. Może przepadnę. Może donikąd nie dotrę. Może poruszę niebo i ziemię, a i tak wszystko zostanie stracone i niczego nie da się odwrócić. Być może na próżno przesypuję tylko popiół na pogorzelisku.


Nieźle będzie zastanowić się nad różnymi rzeczami w innym otoczeniu niż zwykle.

Zagadki nadal były zagadkami, a wątpliwości wątpliwościami. Jednak miałem niejasne uczucie, że po trochu się do czegoś zbliżam.

Moja jedyna siła tkwi w tym, że nie mam nic do stracenia.

Właśnie od odejścia z firmy nie uświadomiłem sobie, w jakich butach chodzę, ale gdy teraz tak na nie patrzyłem , dotkliwie poczułem, jak bardzo jestem samotny i jak oddalam się od świata. Pomyślałem, że czas kupić nowe buty. Te są naprawdę okropne.

Odseparowanie się od własnego ciała nie wymaga wiele trudu. Dzięki temu udaje mi się poczuć ulgę, pozbyć się nieprzyjemnego wrażenia.

Po powrocie do domu jak zwykle usiadłem przy stole  i pijąc piwo słuchałem muzyki przez radio. Potem pomyślałem że chciałbym z kimś porozmawiać. Może to być rozmowa o pogodzie albo narzekanie na rząd, wszystko jedno o czym. W każdym razie chciałem z kimś porozmawiać. Lecz niestety nie przychodził mi do głowy nikt , z kim mógłbym porozmawiać. Nie było nawet kota.

May Kasahra:  Rozmawiam, uśmiecham się, lecz moje myśli błądzą gdzieś indziej jak balon z urwaną nitką.

Wspaniale jest kiedy można wyciągnąć rękę i dotknąć rękę, poczuć czegoś żywego. Nie uświadamiałem sobie, że  od dawna nie doznawałem tego uczucia.

Wszystko ma swoje granice. 

Nic z dnia na dzień nie ulega zmianie.

W zakłopotanie wprawiał go ten stan kompletnego znieczulenia. (..)Gdyby mógł o niczym nie myśleć i zatonąć na pewien czas w cichym mroku nieświadomości.

May Kasahara: Dlatego nagle pomyślałam, że dobrze byłoby pożyć trochę , nie myśląc o niczym skomplikowanym, skupiając się na precyzyjnej pracy od rana do wieczora w jakiejś fabryce w górach.

Jeżeli nie zna się przyczyny niemożliwe jest leczenie.

May Kasahara:  Wydaje mi się nawet że dzięki tej mrówczej pracy w pełnym skupieniu, powoli zbliżam się do "prawdziwej siebie". Nie wiem jak to wytłumaczyć ale chodzi o to, że nie myśląc o sobie zbliżam się do sedna swojej istoty.

Męczy się człowiek kiedy musi myśleć a brak mu szarych komórek.

Gałka: Gdy coś sobie dobrze i wyraźnie wyobraziłem, mogłam uciec od rzeczywistości. A najbardziej cieszyło mnie, że to nic nie kosztuje. Wyobraźnia nie kosztowała ani grosza.

Jesteśmy połączeni więzami ciężkiego milczenia, które przeniknęły mur dzielący dwa światy.

CHOĆBY CZŁOWIEK UNIKAŁ RZECZYWISTOŚCI SAMA KIEDYŚ DO NIEGO PRZYJDZIE.

W piekle jest wiele poziomów.

Ludzie nie zawsze spotykają się z innymi po to, żeby im pokazać swą prawdziwą twarz.

do Kumiko: Żyłaś w dziwnym uśpionym niepokoju. Zupełnie jak te meduzy w akwarium.
(..) Pewnego dnia poczułaś że ta siła ciemności, którą zostawiłaś za sobą , ciągnie cię gdzieś bez twojej wiedzy (..) Zabiorę cię stąd, zabiorę cię z powrotem do normalnego świata. Do świata, w którym jest kot z zagiętym ogonem, mały ogródek i dzwoniący rano budzik. - W jaki sposób? - Tak jak w bajkach, wystarczy zdjąć zaklęcie.

Kumiko: Sama byłam kajdanami, które skuły mi nogi, i srogim, niestrudzonym strażnikiem.

"Kronika ptaka nakręcacza"

Haruki Murakami - ur 1949, współczesny japoński pisarz, eseista, tłumacz