Ile waży życie? Czy jest ilorazem naszych dobrych lub wartościowych uczynków podzielonych przez ilość złych?
Gdy wszystkie te drobne rzeczy złożysz do kupy, mają swoją wagę.
Było to jak tumor mózgu, albo śmiertelna choroba, która po latach uśpienia budzi się i zaczyna pożerać człowieka od wewnątrz.
Jak mogłem zrobić sobie coś takiego?
Po prostu kochała mężczyznę, który nadmuchał ją jak balon, a potem nie udzielając instrukcji, przeciął liny i wysłał ją by dryfowała poprzez przestrzeń.
Żadna wielka miłość nie umiera do końca. Możemy strzelać do niej z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza, wie jak przeżyć. Potrafi znaleźć sobie drogę do wolności i zaskoczyć nas, pojawiając się, kiedy już jesteśmy cholernie pewni, że umarła, albo że przynajmniej leży bezpiecznie schowana pod stertą innych spraw.
Nie była przygotowana na cios, jeżeli ktoś w ogóle bywa na to przygotowany
Widziałam ludzi wyssanych z życia z błahszych powodów.
Jest takie przysłowie, które mówi, że człowiek ma dwa razy w życiu ujrzeć chwałę Boga - we wczesnym okresie dojrzewania i kiedy ma czterdzieści pięć lub pięćdziesiąt lat.
Któż wie ile w nas cech wrodzonych, a ile nabytych poprzez wychowanie i edukację.
Oto potworności, do jakich jesteśmy zdolni, żeby ratować siebie.
Większość ludzi jest ogłuszona przez łoskot nieodpartych potrzeb swoich ego. Dlatego tak wiele jest między ludźmi zła, tak wiele śmiertelnych pomyłek.
Czy były to setki tysięcy rzeczy, które zrobiliśmy z czystej miłości, a które mimo to były tak złe, że nawet wróg nie wymyśliłby lepszego sposobu, by zniszczyć naszego chłopca?
Lepiej się przyznać do własnej głupoty niż starać się ją ukryć.
Jeśli czarno się czujesz to czarno widzisz.
środa, 16 grudnia 2015
Zmartwychwstanie - Lew Tołstoj - Gdyby tylko w porę dostrzec belkę we własnym oku, o ile bylibyśmy lepsi?
Gdyby tylko zawsze w porę dostrzec belkę we własnym oku, o ile bylibyśmy lepsi?
A jednak w głębi duszy czuł już całe okrucieństwo, podłość, nikczemność nie tylko tego postępku, lecz całego próżniaczego, rozpustnego, bezwzględnego i samolubnego życia.
Książe Dymitr Niechludow: Rozerwę kłamstwo, które mnie oplątało, choćby mnie to miało, nie wiem ile kosztować, do wszystkiego się przyznam, wszystkim powiem prawdę i uczynię to, co nakazuje prawda. (..) Boże dopomóż mi , naucz mnie , przyjdź i zamieszkaj we mnie , i oczyść mnie od wszelkiego brudu.
To obrzydzenie, które ostatnio, a zwłaszcza dzisiaj czuł do ludzi, było obrzydzeniem do samego siebie. (..) Dziwna rzecz: odkąd Niechludow pojął, że jest zły i sam sobie stał się wstrętny, przestał odczuwać wstręt do innych.
I w jego wyobraźni nastąpiło to, co zdarza się tak często, a mianowicie, że dawno nie widziana twarz ukochanego człowieka, która z początku zdumiewała zewnętrznymi zmianami, jakimi ją naznaczyły lata rozłąki, stopniowo staje się zupełnie taka sama jak była przed wielu laty; znikają wszystkie zmiany i przed oczyma duszy zostaje tylko charakterystyczny wyraz jedynej, niepowtarzalnej, duchowej osobowości.
o matce: Wmawiał w siebie , że pragnie by wyzwoliła się od cierpień, w rzeczywistości zaś chciał sam uwolnić się od widoku jej cierpienia.
Przecie ten chłopak nie jest jakimś wyjątkowym złoczyńcą, ale najzwyklejszym człowiekiem, tym zaś czym jest stał się tylko dlatego, że znajdował się w warunkach, które tworzą takich ludzi. I chyba jest zupełnie jasne, że po to by nie było takich chłopców, trzeba się postarać o usunięcie warunków, w których kształtują się te nieszczęsne istoty.
Okropność! Człowiek nie wie czego tu więcej - okrucieństwa czy nonsensu. Ale zdaje się, że zarówno jedno jak i drugie doprowadzono do ostatecznych granic.
Nie dostrzegamy, że ci ludzie stworzyli sobie wypaczone pojęcia o życiu, o tym co dobre, a co złe, po to by usprawiedliwić swoje poglądy, a nie dostrzegamy tylko dlatego, że ludzie o tak wypaczonych pojęciach stanowią większość i że my sami do nich należymy.
Co było wcześniej: czy najpierw ulitował się nad nią, czy też najpierw przypomniał sobie własne grzechy, swoją ohydę właśnie w tym, co jej teraz zarzucał - tego nie pamiętał. Ale nagle poczuł się winny i zrobiło mu się jej żal.
Dla Niechludowa było jasne, że obaj ci ludzie mieli natury bogate, a byli tylko zaniedbani i zdeformowani psychicznie, jak bywa z roślinami, o które nikt nie dba.
Wiedział, że w sytuacji, w której ich postawiono musieli być tacy, jacy byli, a jednak nie mógł opanować odrazy.
Ale z ludźmi nie można obchodzić się bez miłości, tak samo jak nie można obchodzić się nieostrożnie z pszczołami. Jeżeli zacząć się obchodzić z nimi nieostrożnie, można zaszkodzić i im i sobie.
Chłopi stopniowo doszli do takiego stanu, że sami nie widzą całej okropności swej doli i nie skarżą się na swój los. Dlatego my również uważamy, że to jest rzecz naturalna i że tak być powinno. (...) Trzeba znaleźć środki żeby tak nie było, albo przynajmniej samemu nie brać w tym udziału.
Co zrobić żeby ludzie żyjący w naszej epoce, chrześcijanie, humanitarni, po prostu dobrzy ludzie, zaczęli popełniać najokropniejsze łajdactwa, nie czując, że są winni, to możliwe jest tylko jedno rozwiązanie: trzeba, żeby było tak właśnie jak jest, trzeba, żeby ci ludzie zostali gubernatorami, naczelnikami więzień, oficerami stójkowymi, to jest żeby po pierwsze byli przekonani, że istnieje tak instytucja, zwana służbą państwową, która pozwala obchodzić się z człowiekiem jak z rzeczą, bez ludzkiego , braterskiego stosunku do niego, a po drugie, żeby organizacja tej służby państwowej była tak pomyślana, żeby odpowiedzialność za skutki ich postępowania z ludźmi nie spadała osobiście na nikogo.
Jedyny i niewątpliwy sposób ocalenia przed okrutnym złem, które ludzie cierpią, polega tylko na tym, żeby ludzie uznawali się zawsze za winnych wobec Boga i dlatego za niezdolnych ani do tego, by karać ani do tego, by innych zmuszać do poprawy. (..) Ludzie chcieli dokonać rzeczy niemożliwej: sami będąc źli, chcieli naprawiać zło (..) należało przebaczać, zawsze wszystkim przebaczać, nieskończoną ilość razy, ponieważ nie ma takich ludzi, którzy sami nie byliby winni.
"Zmartwychwstanie" - Lew Tołstoj
A jednak w głębi duszy czuł już całe okrucieństwo, podłość, nikczemność nie tylko tego postępku, lecz całego próżniaczego, rozpustnego, bezwzględnego i samolubnego życia.
Książe Dymitr Niechludow: Rozerwę kłamstwo, które mnie oplątało, choćby mnie to miało, nie wiem ile kosztować, do wszystkiego się przyznam, wszystkim powiem prawdę i uczynię to, co nakazuje prawda. (..) Boże dopomóż mi , naucz mnie , przyjdź i zamieszkaj we mnie , i oczyść mnie od wszelkiego brudu.
To obrzydzenie, które ostatnio, a zwłaszcza dzisiaj czuł do ludzi, było obrzydzeniem do samego siebie. (..) Dziwna rzecz: odkąd Niechludow pojął, że jest zły i sam sobie stał się wstrętny, przestał odczuwać wstręt do innych.
I w jego wyobraźni nastąpiło to, co zdarza się tak często, a mianowicie, że dawno nie widziana twarz ukochanego człowieka, która z początku zdumiewała zewnętrznymi zmianami, jakimi ją naznaczyły lata rozłąki, stopniowo staje się zupełnie taka sama jak była przed wielu laty; znikają wszystkie zmiany i przed oczyma duszy zostaje tylko charakterystyczny wyraz jedynej, niepowtarzalnej, duchowej osobowości.
o matce: Wmawiał w siebie , że pragnie by wyzwoliła się od cierpień, w rzeczywistości zaś chciał sam uwolnić się od widoku jej cierpienia.
Przecie ten chłopak nie jest jakimś wyjątkowym złoczyńcą, ale najzwyklejszym człowiekiem, tym zaś czym jest stał się tylko dlatego, że znajdował się w warunkach, które tworzą takich ludzi. I chyba jest zupełnie jasne, że po to by nie było takich chłopców, trzeba się postarać o usunięcie warunków, w których kształtują się te nieszczęsne istoty.
Okropność! Człowiek nie wie czego tu więcej - okrucieństwa czy nonsensu. Ale zdaje się, że zarówno jedno jak i drugie doprowadzono do ostatecznych granic.
Nie dostrzegamy, że ci ludzie stworzyli sobie wypaczone pojęcia o życiu, o tym co dobre, a co złe, po to by usprawiedliwić swoje poglądy, a nie dostrzegamy tylko dlatego, że ludzie o tak wypaczonych pojęciach stanowią większość i że my sami do nich należymy.
Co było wcześniej: czy najpierw ulitował się nad nią, czy też najpierw przypomniał sobie własne grzechy, swoją ohydę właśnie w tym, co jej teraz zarzucał - tego nie pamiętał. Ale nagle poczuł się winny i zrobiło mu się jej żal.
Dla Niechludowa było jasne, że obaj ci ludzie mieli natury bogate, a byli tylko zaniedbani i zdeformowani psychicznie, jak bywa z roślinami, o które nikt nie dba.
Wiedział, że w sytuacji, w której ich postawiono musieli być tacy, jacy byli, a jednak nie mógł opanować odrazy.
Ale z ludźmi nie można obchodzić się bez miłości, tak samo jak nie można obchodzić się nieostrożnie z pszczołami. Jeżeli zacząć się obchodzić z nimi nieostrożnie, można zaszkodzić i im i sobie.
Chłopi stopniowo doszli do takiego stanu, że sami nie widzą całej okropności swej doli i nie skarżą się na swój los. Dlatego my również uważamy, że to jest rzecz naturalna i że tak być powinno. (...) Trzeba znaleźć środki żeby tak nie było, albo przynajmniej samemu nie brać w tym udziału.
Co zrobić żeby ludzie żyjący w naszej epoce, chrześcijanie, humanitarni, po prostu dobrzy ludzie, zaczęli popełniać najokropniejsze łajdactwa, nie czując, że są winni, to możliwe jest tylko jedno rozwiązanie: trzeba, żeby było tak właśnie jak jest, trzeba, żeby ci ludzie zostali gubernatorami, naczelnikami więzień, oficerami stójkowymi, to jest żeby po pierwsze byli przekonani, że istnieje tak instytucja, zwana służbą państwową, która pozwala obchodzić się z człowiekiem jak z rzeczą, bez ludzkiego , braterskiego stosunku do niego, a po drugie, żeby organizacja tej służby państwowej była tak pomyślana, żeby odpowiedzialność za skutki ich postępowania z ludźmi nie spadała osobiście na nikogo.
Jedyny i niewątpliwy sposób ocalenia przed okrutnym złem, które ludzie cierpią, polega tylko na tym, żeby ludzie uznawali się zawsze za winnych wobec Boga i dlatego za niezdolnych ani do tego, by karać ani do tego, by innych zmuszać do poprawy. (..) Ludzie chcieli dokonać rzeczy niemożliwej: sami będąc źli, chcieli naprawiać zło (..) należało przebaczać, zawsze wszystkim przebaczać, nieskończoną ilość razy, ponieważ nie ma takich ludzi, którzy sami nie byliby winni.
"Zmartwychwstanie" - Lew Tołstoj
środa, 9 grudnia 2015
Haruki Murakami - Kronika ptaka nakręcacza- Czy w ogóle jest możliwe by jeden człowiek całkowicie zrozumiał drugiego?
Czy w ogóle jest możliwe, by jeden człowiek całkowicie zrozumiał drugiego?
Gdy trzeba iść w górę należy znaleźć najwyższą wieżę i wspiąć się na sam szczyt. A gdy ktoś ma iść w dół, powinien znaleźć najgłębszą studnię i zejść na samo dno. Kiedy nie ma nurtu, należy spokojnie czekać. Jeżeli przeciwstawisz się nurtowi, wszystko wyschnie. A jeżeli wszystko wyschnie, świat wypełni ciemność... Gdy odrzuci się siebie ma się siebie.... Ciężko jest czekać aż pojawi się nurt, ale kiedy trzeba czekać, to trzeba. W tym czasie należy się zachowywać jakby człowiek nie żył. - To znaczy, że przez pewien czas powinienem być jak umarły? - Właśnie tak, gdy umrzesz pojawi się wir. (..) niech pan zapomni o wszystkim, jakby pan spał.
Jak się człowiek przyzwyczai, że nie dostaje tego, czego pragnie, to stopniowo już sam nie wie czego naprawdę chce.
Argumenty nie musiały być ściśle logiczne, musiały tylko wyglądać na logiczne. Liczyło się jedynie, czy wpływały na uczucia mas.
Po upływie odpowiednio długiego czasu emocje tracą ostrość i stają się nieszkodliwe. I prędzej czy później o nich zapominam.
Niech pan przestanie myśleć o rzeczach skomplikowanych i oczyści swój umysł.
Porucznik Mamiya: moje życie minęło jak sen.
(..) nie boję się smierci. Jej nadejście byłoby dla mnie raczej wybawieniem. Wyzwoliłoby mnie na zawsze od cierpienia bycia sobą, od tego wiezienia, z którego nie ma ucieczki.
(..) Są na świecie rzeczy, których lepiej nie wiedzieć.
May Kasahara: takie drobne rzeczy są stosunkowo ważne
(..) z panem jest zasadniczo coś nie tak i to jak magnes przyciąga różne kłopoty.
(..) Panie ptaku nakręcaczu przecież nikt nie mógłby dokonać tego o czym pan mówił "no to teraz zbuduję nowy świat" albo "no to teraz zbuduję nowego siebie" . Gdyby nawet myślał pan, że się udało, że stworzył pan innego siebie, pod spodem ciągle byłoby to samo stare ja, które w pewnej chwili wystawiłoby łeb i powiedziało: "A kuku". Pan tego nie rozumie, pan jest z innej planety. I pana zamiar stworzenia siebie na nowo też jest z innej planety. Teraz na pewno padł pan ofiarą zemsty. Mści się na panu ten świat, który chciał pan odrzucić i własne ja, które chciał pan odrzucić.
Malta Kano: Jest to coś co musi pan zdobyć o własnych siłach, własnymi rękami.
Kreta Kano: Lecz choć byłam samotna nie czułam się nieszczęśliwa. Mogłam się mocno oprzeć na samej sobie. Przynajmniej teraz miałam siebie, miałam się na kimś oprzeć. Ta nowa ja czuła ból, ale nie był on tak gwałtowny jak przedtem. Jednocześnie nie wiadomo kiedy nauczyłam się jak się od niego odseparować. To znaczy, że potrafią się odseparować od siebie czującej ból. Potrafię się rozdzielić na cielesną i niecielesną siebie. Ból był kluczem do rozdwojenia świadomości. Potem nauczyłam się do pewnego stopnia oddzielać się od siebie kiedy chciałam.(..) nauczyłam się panować nad nową sobą i zapamiętałam sposób oddzielania ducha od ciała. W końcu po raz pierwszy w życiu mogłam żyć w spokoju. Oczywiście ciągle jeszcze nie osiągnęłam prawdziwej siebie . Jeszcze wiele mi do tego brakuje (..) ale przeszłam transformację. (..) teraz staram się osiągnąć nową siebie. Staram się stanąć mocno na ziemi jako ja sama.
Malta Kano do Krety Kano: Różne doświadczenia, które cię spotkały musiały być bolesne i gorzkie, lecz jak sama powiedziałaś zbliżasz się stopniowo i po trochu do prawidłowego stanu. Najtrudniejszy okres minął i nie wróci. Nic podobnego już ci się więcej nie zdarzy. Gdy minie odpowiedni czas zapomnisz o różnych rzeczach, choć nie będzie to proste. Człowiek nie może zyć nie będąc prawdziwym sobą. Tak samo jak z ziemią pod stopami. Gdy nie ma ziemi nie można nic na niej zbudować. (..) twoje ciało zostało zbrukane przez tego mężczyznę. To nie powinno się zdarzyć. Lecz miałaś szczęście. Mogłaś zostać na zawsze zgubiona, być może musiałabyś błądzić w zupełnej nicości. Na szczęście akurat wtedy przypadkiem nie byłaś prawdziwą sobą i efekt był wręcz przeciwny. Udało ci się wyzwolić z tego prowizorycznego ja. (..)
Wydawało mi się że aby zastanowić się nad rzeczywistością, trzeba się od niej jak najbardziej oddalić, na przykład na dno studni.
-Nie mam przyjaciół. Nie mam pracy, nie mam dochodów. Nie mam perspektyw na przyszłość i nie mam celu w życiu. Czy to jest dla mojego dobra? Co zrobiłyście mnie i Kumiko.
-sądzę, że te rzeczy musiały się kiedyś zdarzyć prędzej czy później. A skoro i tak miały się zdarzyć to czy nie lepiej że zdarzyły się wcześniej? Bo mogło się zdarzyć coś o wiele gorszego.
Nikt nie wie co się jutro może zdarzyć , a jeszcze mniej wiadomo, co będzie pojutrze.
Rzeczywistość składa się z kilku warstw.
Wciąż byłem zagubiony w labiryncie. Nie mogłem rozwiązać nawet najmniejszego supełka.
Doszedłem do pewnego wniosku: nie mogę uciec i nie powinienem uciekać. Nie uda mi się uciec, to coś i tak mnie znajdzie. Wszędzie. (..) Są rzeczy, od których nie można uciec, jeśli nawet odejdzie się od nich bardzo daleko.
Kreta Kano: jak pan wie świat jest pełen krwawej przemocy, żeby przetrwać trzeba być silnym.
Możliwe że przegram. Może przepadnę. Może donikąd nie dotrę. Może poruszę niebo i ziemię, a i tak wszystko zostanie stracone i niczego nie da się odwrócić. Być może na próżno przesypuję tylko popiół na pogorzelisku.
Nieźle będzie zastanowić się nad różnymi rzeczami w innym otoczeniu niż zwykle.
Zagadki nadal były zagadkami, a wątpliwości wątpliwościami. Jednak miałem niejasne uczucie, że po trochu się do czegoś zbliżam.
Moja jedyna siła tkwi w tym, że nie mam nic do stracenia.
Właśnie od odejścia z firmy nie uświadomiłem sobie, w jakich butach chodzę, ale gdy teraz tak na nie patrzyłem , dotkliwie poczułem, jak bardzo jestem samotny i jak oddalam się od świata. Pomyślałem, że czas kupić nowe buty. Te są naprawdę okropne.
Odseparowanie się od własnego ciała nie wymaga wiele trudu. Dzięki temu udaje mi się poczuć ulgę, pozbyć się nieprzyjemnego wrażenia.
Po powrocie do domu jak zwykle usiadłem przy stole i pijąc piwo słuchałem muzyki przez radio. Potem pomyślałem że chciałbym z kimś porozmawiać. Może to być rozmowa o pogodzie albo narzekanie na rząd, wszystko jedno o czym. W każdym razie chciałem z kimś porozmawiać. Lecz niestety nie przychodził mi do głowy nikt , z kim mógłbym porozmawiać. Nie było nawet kota.
Gdy trzeba iść w górę należy znaleźć najwyższą wieżę i wspiąć się na sam szczyt. A gdy ktoś ma iść w dół, powinien znaleźć najgłębszą studnię i zejść na samo dno. Kiedy nie ma nurtu, należy spokojnie czekać. Jeżeli przeciwstawisz się nurtowi, wszystko wyschnie. A jeżeli wszystko wyschnie, świat wypełni ciemność... Gdy odrzuci się siebie ma się siebie.... Ciężko jest czekać aż pojawi się nurt, ale kiedy trzeba czekać, to trzeba. W tym czasie należy się zachowywać jakby człowiek nie żył. - To znaczy, że przez pewien czas powinienem być jak umarły? - Właśnie tak, gdy umrzesz pojawi się wir. (..) niech pan zapomni o wszystkim, jakby pan spał.
Jak się człowiek przyzwyczai, że nie dostaje tego, czego pragnie, to stopniowo już sam nie wie czego naprawdę chce.
Argumenty nie musiały być ściśle logiczne, musiały tylko wyglądać na logiczne. Liczyło się jedynie, czy wpływały na uczucia mas.
Po upływie odpowiednio długiego czasu emocje tracą ostrość i stają się nieszkodliwe. I prędzej czy później o nich zapominam.
Niech pan przestanie myśleć o rzeczach skomplikowanych i oczyści swój umysł.
Porucznik Mamiya: moje życie minęło jak sen.
(..) nie boję się smierci. Jej nadejście byłoby dla mnie raczej wybawieniem. Wyzwoliłoby mnie na zawsze od cierpienia bycia sobą, od tego wiezienia, z którego nie ma ucieczki.
(..) Są na świecie rzeczy, których lepiej nie wiedzieć.
May Kasahara: takie drobne rzeczy są stosunkowo ważne
(..) z panem jest zasadniczo coś nie tak i to jak magnes przyciąga różne kłopoty.
(..) Panie ptaku nakręcaczu przecież nikt nie mógłby dokonać tego o czym pan mówił "no to teraz zbuduję nowy świat" albo "no to teraz zbuduję nowego siebie" . Gdyby nawet myślał pan, że się udało, że stworzył pan innego siebie, pod spodem ciągle byłoby to samo stare ja, które w pewnej chwili wystawiłoby łeb i powiedziało: "A kuku". Pan tego nie rozumie, pan jest z innej planety. I pana zamiar stworzenia siebie na nowo też jest z innej planety. Teraz na pewno padł pan ofiarą zemsty. Mści się na panu ten świat, który chciał pan odrzucić i własne ja, które chciał pan odrzucić.
Malta Kano: Jest to coś co musi pan zdobyć o własnych siłach, własnymi rękami.
Kreta Kano: Lecz choć byłam samotna nie czułam się nieszczęśliwa. Mogłam się mocno oprzeć na samej sobie. Przynajmniej teraz miałam siebie, miałam się na kimś oprzeć. Ta nowa ja czuła ból, ale nie był on tak gwałtowny jak przedtem. Jednocześnie nie wiadomo kiedy nauczyłam się jak się od niego odseparować. To znaczy, że potrafią się odseparować od siebie czującej ból. Potrafię się rozdzielić na cielesną i niecielesną siebie. Ból był kluczem do rozdwojenia świadomości. Potem nauczyłam się do pewnego stopnia oddzielać się od siebie kiedy chciałam.(..) nauczyłam się panować nad nową sobą i zapamiętałam sposób oddzielania ducha od ciała. W końcu po raz pierwszy w życiu mogłam żyć w spokoju. Oczywiście ciągle jeszcze nie osiągnęłam prawdziwej siebie . Jeszcze wiele mi do tego brakuje (..) ale przeszłam transformację. (..) teraz staram się osiągnąć nową siebie. Staram się stanąć mocno na ziemi jako ja sama.
Malta Kano do Krety Kano: Różne doświadczenia, które cię spotkały musiały być bolesne i gorzkie, lecz jak sama powiedziałaś zbliżasz się stopniowo i po trochu do prawidłowego stanu. Najtrudniejszy okres minął i nie wróci. Nic podobnego już ci się więcej nie zdarzy. Gdy minie odpowiedni czas zapomnisz o różnych rzeczach, choć nie będzie to proste. Człowiek nie może zyć nie będąc prawdziwym sobą. Tak samo jak z ziemią pod stopami. Gdy nie ma ziemi nie można nic na niej zbudować. (..) twoje ciało zostało zbrukane przez tego mężczyznę. To nie powinno się zdarzyć. Lecz miałaś szczęście. Mogłaś zostać na zawsze zgubiona, być może musiałabyś błądzić w zupełnej nicości. Na szczęście akurat wtedy przypadkiem nie byłaś prawdziwą sobą i efekt był wręcz przeciwny. Udało ci się wyzwolić z tego prowizorycznego ja. (..)
Wydawało mi się że aby zastanowić się nad rzeczywistością, trzeba się od niej jak najbardziej oddalić, na przykład na dno studni.
-Nie mam przyjaciół. Nie mam pracy, nie mam dochodów. Nie mam perspektyw na przyszłość i nie mam celu w życiu. Czy to jest dla mojego dobra? Co zrobiłyście mnie i Kumiko.
-sądzę, że te rzeczy musiały się kiedyś zdarzyć prędzej czy później. A skoro i tak miały się zdarzyć to czy nie lepiej że zdarzyły się wcześniej? Bo mogło się zdarzyć coś o wiele gorszego.
Nikt nie wie co się jutro może zdarzyć , a jeszcze mniej wiadomo, co będzie pojutrze.
Rzeczywistość składa się z kilku warstw.
Wciąż byłem zagubiony w labiryncie. Nie mogłem rozwiązać nawet najmniejszego supełka.
Doszedłem do pewnego wniosku: nie mogę uciec i nie powinienem uciekać. Nie uda mi się uciec, to coś i tak mnie znajdzie. Wszędzie. (..) Są rzeczy, od których nie można uciec, jeśli nawet odejdzie się od nich bardzo daleko.
Kreta Kano: jak pan wie świat jest pełen krwawej przemocy, żeby przetrwać trzeba być silnym.
Możliwe że przegram. Może przepadnę. Może donikąd nie dotrę. Może poruszę niebo i ziemię, a i tak wszystko zostanie stracone i niczego nie da się odwrócić. Być może na próżno przesypuję tylko popiół na pogorzelisku.
Nieźle będzie zastanowić się nad różnymi rzeczami w innym otoczeniu niż zwykle.
Zagadki nadal były zagadkami, a wątpliwości wątpliwościami. Jednak miałem niejasne uczucie, że po trochu się do czegoś zbliżam.
Moja jedyna siła tkwi w tym, że nie mam nic do stracenia.
Właśnie od odejścia z firmy nie uświadomiłem sobie, w jakich butach chodzę, ale gdy teraz tak na nie patrzyłem , dotkliwie poczułem, jak bardzo jestem samotny i jak oddalam się od świata. Pomyślałem, że czas kupić nowe buty. Te są naprawdę okropne.
Odseparowanie się od własnego ciała nie wymaga wiele trudu. Dzięki temu udaje mi się poczuć ulgę, pozbyć się nieprzyjemnego wrażenia.
Po powrocie do domu jak zwykle usiadłem przy stole i pijąc piwo słuchałem muzyki przez radio. Potem pomyślałem że chciałbym z kimś porozmawiać. Może to być rozmowa o pogodzie albo narzekanie na rząd, wszystko jedno o czym. W każdym razie chciałem z kimś porozmawiać. Lecz niestety nie przychodził mi do głowy nikt , z kim mógłbym porozmawiać. Nie było nawet kota.
May Kasahra: Rozmawiam, uśmiecham się, lecz moje myśli błądzą gdzieś indziej jak balon z urwaną nitką.
Wspaniale jest kiedy można wyciągnąć rękę i dotknąć rękę, poczuć czegoś żywego. Nie uświadamiałem sobie, że od dawna nie doznawałem tego uczucia.
Wszystko ma swoje granice.
Nic z dnia na dzień nie ulega zmianie.
W zakłopotanie wprawiał go ten stan kompletnego znieczulenia. (..)Gdyby mógł o niczym nie myśleć i zatonąć na pewien czas w cichym mroku nieświadomości.
May Kasahara: Dlatego nagle pomyślałam, że dobrze byłoby pożyć trochę , nie myśląc o niczym skomplikowanym, skupiając się na precyzyjnej pracy od rana do wieczora w jakiejś fabryce w górach.
Jeżeli nie zna się przyczyny niemożliwe jest leczenie.
May Kasahara: Wydaje mi się nawet że dzięki tej mrówczej pracy w pełnym skupieniu, powoli zbliżam się do "prawdziwej siebie". Nie wiem jak to wytłumaczyć ale chodzi o to, że nie myśląc o sobie zbliżam się do sedna swojej istoty.
Męczy się człowiek kiedy musi myśleć a brak mu szarych komórek.
Gałka: Gdy coś sobie dobrze i wyraźnie wyobraziłem, mogłam uciec od rzeczywistości. A najbardziej cieszyło mnie, że to nic nie kosztuje. Wyobraźnia nie kosztowała ani grosza.
Jesteśmy połączeni więzami ciężkiego milczenia, które przeniknęły mur dzielący dwa światy.
CHOĆBY CZŁOWIEK UNIKAŁ RZECZYWISTOŚCI SAMA KIEDYŚ DO NIEGO PRZYJDZIE.
W piekle jest wiele poziomów.
Ludzie nie zawsze spotykają się z innymi po to, żeby im pokazać swą prawdziwą twarz.
do Kumiko: Żyłaś w dziwnym uśpionym niepokoju. Zupełnie jak te meduzy w akwarium.
(..) Pewnego dnia poczułaś że ta siła ciemności, którą zostawiłaś za sobą , ciągnie cię gdzieś bez twojej wiedzy (..) Zabiorę cię stąd, zabiorę cię z powrotem do normalnego świata. Do świata, w którym jest kot z zagiętym ogonem, mały ogródek i dzwoniący rano budzik. - W jaki sposób? - Tak jak w bajkach, wystarczy zdjąć zaklęcie.
Kumiko: Sama byłam kajdanami, które skuły mi nogi, i srogim, niestrudzonym strażnikiem.
"Kronika ptaka nakręcacza"
Haruki Murakami - ur 1949, współczesny japoński pisarz, eseista, tłumacz

Jeżeli nie zna się przyczyny niemożliwe jest leczenie.
May Kasahara: Wydaje mi się nawet że dzięki tej mrówczej pracy w pełnym skupieniu, powoli zbliżam się do "prawdziwej siebie". Nie wiem jak to wytłumaczyć ale chodzi o to, że nie myśląc o sobie zbliżam się do sedna swojej istoty.
Męczy się człowiek kiedy musi myśleć a brak mu szarych komórek.
Gałka: Gdy coś sobie dobrze i wyraźnie wyobraziłem, mogłam uciec od rzeczywistości. A najbardziej cieszyło mnie, że to nic nie kosztuje. Wyobraźnia nie kosztowała ani grosza.
Jesteśmy połączeni więzami ciężkiego milczenia, które przeniknęły mur dzielący dwa światy.
CHOĆBY CZŁOWIEK UNIKAŁ RZECZYWISTOŚCI SAMA KIEDYŚ DO NIEGO PRZYJDZIE.
W piekle jest wiele poziomów.
Ludzie nie zawsze spotykają się z innymi po to, żeby im pokazać swą prawdziwą twarz.
do Kumiko: Żyłaś w dziwnym uśpionym niepokoju. Zupełnie jak te meduzy w akwarium.
(..) Pewnego dnia poczułaś że ta siła ciemności, którą zostawiłaś za sobą , ciągnie cię gdzieś bez twojej wiedzy (..) Zabiorę cię stąd, zabiorę cię z powrotem do normalnego świata. Do świata, w którym jest kot z zagiętym ogonem, mały ogródek i dzwoniący rano budzik. - W jaki sposób? - Tak jak w bajkach, wystarczy zdjąć zaklęcie.
Kumiko: Sama byłam kajdanami, które skuły mi nogi, i srogim, niestrudzonym strażnikiem.
"Kronika ptaka nakręcacza"
Haruki Murakami - ur 1949, współczesny japoński pisarz, eseista, tłumacz

Subskrybuj:
Posty (Atom)